Ostrze Zdrajcy to książka, która momentalnie wzbudziła we mnie zainteresowanie i poruszyła moją literacką ciekawość. Pomijając eleganckie wydanie – to opis – przywołujący mi natychmiast na myśl powieść o Trzech Muszkieterach, spowodował, że pozycja ta zyskała w moich oczach i przesunęła się na szczyt listy książek do przeczytania. Jednakże fakt, że był to mój pierwszy kontakt z tym autorem sprawił, że obok wielkich oczekiwań zagościła też ostrożność i pewien dystans. Czy więc odczucia po przeczytaniu Ostrza Zdrajcy mogą mierzyć się z początkową ekscytacją.
Wielkie Płaszcze to seria książek autorstwa Sebastiena De Castell, która swoją premierę w Polsce uzyskała dzięki wydawnictwu Insignis. Ostrze Zdrajcy stanowi pierwszą część, zapowiadanej już na samym wstępie przez wydawnictwo, czterotomowej serii. Na chwilę obecną w pełni pokrywa się to z jej oryginalnym kanadyjskim wydaniem.
Jak już wspominałem wcześniej, oczekiwania były spore, a miało to związek przede wszystkim z przedstawioną w książce historią. Prosty, aczkolwiek treściwy i obiecujący opis umieszczony na rewersie okładki, nie tylko lekko nakreśla fabułę całej powieści, lecz również sporo obiecuje. Wielkie Płaszcze, czyli trybuni sprawiedliwości nieżyjącego już króla, nie cieszą się taką reputacją jak za jego panowania. Organizację bowiem rozwiązano, a Wielkie Płaszcze oskarżono o zdradę. Niegdyś dumni trybuni muszą liczyć się z wszechobecną pogardą i niechęcią. Falcio val Mond pomimo to się nie poddaje i dąży do przywrócenia dawnej chwały Wielkim Płaszczom. W tych staraniach towarzyszy mu dwójka jego najlepszych przyjaciół – Kest i Brasti. Los jednak nie jest skory ułatwić im tego zadania. Szlachcic, którego podjęli się ochrony jako straż przyboczna, zostaje zamordowany, a zabójca podstępnie wrabia ich w jego śmierć. Na domiar złego, zawiązuje się poważny spisek koronacyjny mogący zagrozić nie tylko temu o co walczy Falcio, ale również wszystkim niewinnym ludziom, którzy surowo odczują nową władzę.
Poza rolą głównego bohatera, Falcio pełni także funkcję narratora – to z jego perspektywy przyjdzie nam spoglądać na nurt zdarzeń. Dodatkowo, autor zastosował dosyć ciekawy zabieg trwający do około połowy książki, a mianowicie, są to na przemian występujące sceny teraźniejsze i te z przeszłości, stanowiące swego rodzaju wspomnienia i retrospekcje protagonisty. Ma to swoje plusy i minusy, bowiem z jednej strony pozwala na przeplatanie czystej akcji z opisami, co nadaje fabule równego tempa, z drugiej natomiast – zaburza nieco ciąg wydarzeń nadając mu odrobiny chaotyczności. Jednakże w tym przypadku ryzyko się opłaciło. Sceny z przeszłości płynnie wplatają się w nurt wydarzeń, tworząc jednocześnie osobną historię i odpowiadając na większość pytań czytelnika.
Przechodząc dalej, następną charakterystyczną cechą Ostrza Zdrajcy jest jego lekkość w odbiorze. Kolejne strony pochłania się z niezwykłą szybkością. Poza pierwszoosobową narracją, która naprawdę pozwala wczuć się w historię Falcio, warto nadmienić chociażby konsekwentny postęp w fabule w miarę rosnącej liczby przeczytanych stron. Niemal każde wydarzenie jest uzasadnione i ma swoje odpowiednie miejsce w historii, co skutkowało tym, że ani razu nie poczułem, że dany wątek nie pasuje do całości i jest najzwyczajniejszym w świecie zapychaczem. Bardzo dobrze wypadają również bohaterowie - wyraziści i z charakterem, podobnie zresztą jak dialogi, które brzmią realnie i nie są w żadnym stopniu naciągane.
Co więcej, Ostrze Zdrajcy zaskakuje swoją formą. W pewnych momentach miałem wręcz wrażenie, że nie czytam książki fantasy, lecz najprawdziwszą baśń. Dokładnie taką, jaką słuchało się z zaciekawieniem jako mały brzdąc siedząc w zimowy wieczór przy blasku i cieple kominka. Uzyskanie tego efektu jest zapewne wynikiem wprowadzenia przez autora do książki takich cech jak: tajemnicza i rzadko występująca magia, nieprzewidywalność losu, klarowny podział na dobro i zło czy szlachetność bohatera i jego dążenie do realizowania idei pomimo wszelkich przeciwności. Warto nadmienić, że kiedy książka w jednych momentach nabiera baśniowej otoczki, tak w drugich zyskuje niesamowicie wyraźny przekaz. Problemy świata opisanego, które De Castell przedstawia, można bezbłędnie przenieść na płaszczyznę świata realnego. Przykładami niech będą: zepsucie społeczeństwa, manipulacje czy nadużywanie władzy.
Zaskoczenie nie kończy się jednak tylko na tym! Ostrze Zdrajcy to również opowieść, która wywołuje całe spektrum emocji w czytelniku - począwszy od wyciskającego łzy smutku, aż po szczery uśmiech i radość. Na szczególnie wyróżnienie zasługuje tutaj sama końcówka książki, gdzie autor tak zręcznie manipulował tym co czuję, że jeszcze nigdy podczas lektury nie doznałem takiej amplitudy emocji. Nic więcej nie powiem, ponieważ mógłbym zdradzić za dużo. Najlepiej doświadczyć tego samemu!
Podsumowując Ostrze Zdrajcy – muszę powiedzieć, że jest to powieść fenomenalna. Niesamowicie lekka i przystępna, a tym samym potrafiąca zarówno zaskoczyć jak i wzruszyć czy rozbawić. Baśniowy charakter królewskich trybunów pragnących zaprowadzić sprawiedliwość na świecie może i na początku brzmi nieco naiwnie, lecz w zupełności się sprawdza, a połączenie tego z poważną powieścią płaszcza i szpady nadaje książce wyjątkowy charakter. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, to niewielkie błędy w tekście, które nie wpływają na odbiór, chociaż lekko rażą. Niemniej jest to pozycja, która zagości na stałe w moim sercu. Nie pozostaje nic innego jak z niecierpliwością czekać na kolejne tomy cyklu o Wielkich Płaszczach.