Zabawna i lekka komedia czy wielowątkowa powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym?
„Ostatnia prowokacja” jest właśnie taką nie do końca dającą się określić mieszanką. Przyznam, że po kilku pierwszych stronach byłam dość rozczarowana książką, która zapowiadała się ciekawie i wciągająco. Nie urzekł mnie styl, a postać głównej bohaterki drażniła. Nie zaiskrzyło.
Intuicja rzadko mnie myli i pierwsze wrażenie jest dla mnie ważne, ale czasami warto dać drugą szansę. Przy tej książce zdecydowanie nie żałuję, że podjęłam lekturę po chwili oddechu.
Błyskotliwa, pełna nienachalnego humoru powieść opowiadana głosem prywatnej, seksownej pani detektyw była przyjemną rozrywką. Florence Love to podwójna rozwódka po trzydziestce, która woli przyjmować zlecenia na prowokacje podejrzewanych o zdradę mężów, niż prowadzić urząd pocztowy, który chce przekazać jej tata. Uwiedzenie mężczyzn nie stanowi dla niej trudnego zadania, aż do momentu, gdy kontaktuje się z nią Alice, dziewczyna znanego muzyka.
Sprawdzenie wierności wokalisty przy zachowaniu profesjonalizmu będzie wymagało dużo więcej. Szczególnie, że piosenkarz od zawsze był w umyśle Florence ucieleśnieniem jej marzeń. Fabuła jednak nie dotyczy tylko tego pełnego wyzwań zlecenia, przebojowa pani detektyw jest jednocześnie siostrą cierpiącego na zespół Aspergera brata geja, który właśnie się zakochał oraz córką Bambi, która zniknęła wiele lat temu. Rozwikłanie zagadki z przeszłości staje się równie ważnym wątkiem powieści jak i prowokacja, która zahaczy o pierwsze strony tabloidów.
Napisana z dużym dystansem, zabawna, ale i wzruszająca powieść, która zapewnia rozrywkę, ale i pokazuje w lekki, a przy tym nie spłycony sposób trudny proces dochodzenia do prawdy i rozliczeń z przeszłością. Florence Love to detektyw, która wzbudza sympatię swoimi niedokonanościami i w błyskotliwy sposób opisuje rzeczywistość. To bohaterka z krwi i kości, która potrafi szybko nas zauroczyć, nawet jeśli nie powala na kolana od pierwszego wejrzenia. Umie uwieść, w końcu to jej zawód.
Joanna Jurkiewicz