Koło Czasu to czternastotomowa saga high-fantasy, którą Robert Jordan zapoczątkował w 1990 roku, konsekwentnie rozbudowywana przez dwadzieścia trzy lata, i której nie udało mu się dokończyć. Po śmierci autora na podstawie pozostawionych notatek i szkiców ostatnie tomy zostały dopisane przez Brandona Sandersona. Ten potężny kolos ostatnimi czasy zyskuje mocno na popularności, głównie dzięki wysokobudżetowemu serialowi produkcji Amazona.
Rand al’Thor, młody chłopak, pasterz, mieszka razem z ojcem w niewielkiej wsi zwanej Polem Emonda, która znajduje się w jednej z najbardziej zapomnianych i najmniej uczęszczanych części świata. Wraz z przyjaciółmi: Perrinem, Mattem i Egwene, w przerwie od codziennych obowiązków fantazjują o podróżach do dalekich krain i licznych przygodach z nimi związanymi, a jednocześnie przygotowują się do święta z okazji nadchodzącej wiosny – Bel Tine. Spokój w Polu Emonda zostaje zmącony przez wizytę gościa niezwykłego i niecodziennego. Do wsi trafia Aes Sedai – kobieta potrafiąca przenosić jedyną Moc. Samo pojawienie się Moraine jest niczym w porównaniu do wiadomości, które ma do przekazania. Magiczne pieczęcie na więzieniu Czarnego – najwyższego zła, słabną, czas się kończy, a na świecie pojawił się Smok Odrodzony – kolejne wcielenie legendarnego wojownika, władającego męską częścią Jedynej Mocy, który ma stanąć do walki z osobnikiem odpowiedzialnym za skażenie źródła Mocy w przeszłości. Według słów Moraine, reinkarnacją Smoka jest jedno z czwórki przyjaciół, nie wie ona jednakże, które z nich dokładnie. W związku z tym prosi całą czwórkę o opuszczenie rodzinnej miejscowości i udanie się razem z nią do siedziby Aes Sedai, w przeciwnym wypadku całe Pole Emonda znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Rozpoczyna się wyścig z czasem, Czarnym, Trollokami oraz epicka przygoda.
Oko Świata, jak na high-fantasy przystało, posiada ogromny, rozbudowany świat, z własną mitologią, wierzeniami, magią czy rasami innymi niż ludzie. I, pomimo że cykl może przestraszyć swoimi rozmiarami – wszak pierwszy tom ma ponad 900 stron, a jest ich jeszcze 13, to nie zapowiada on ciężkiej przeprawy i próżno szukać kilkustronicowej listy Dramatis Personae, bez której ciężko będzie się zorientować kto jest kto. Robert Jordan postawił na znany schemat: grupka przyjaciół, wybraniec opisywany w przepowiedniach, ich przewodnik oraz potężny czarny charakter po drugiej stronie barykady. Akcja spokojnie wciąga nas w świat przedstawiony i niczym tytułowe Koło Czasu toczy się swoim rytmem – nie za szybko, nie za wolno. Autor zrezygnował z wielostronicowych opisów, zamiast tego historie, legendy, prawidła oraz cały świat przedstawiony w książce poznajemy razem z Randem i spółką w trakcie ich wędrówki. Sami bohaterowie to grupka młodych, nieopierzonych niedoświadczonych „dzieciaków”, którzy popełniają czasami katastrofalne błędy, jednak dzięki temu cały czas możemy śledzić ich rozwój, nawet na przestrzeni jednego tomu.
Podsumowując, jeśli ktoś szuka kandydata wagi średniej na długie zimowe wieczory Koło Czasu, patrząc przez pryzmat pierwszego tomu wydają się być bardzo dobrym wyborem. Ja z pewnością sięgnę po kolejne tomiszcza, które już czekają na mnie na półce.