Twórczość Kelly Barnhill poznałam poprzez jej opowiadania, zebrane w tomie Straszliwe młode damy i inne osobliwe historie. Już wówczas było dla mnie jasne, że ta amerykańska pisarka ma niesamowitą wyobraźnię, ogromną wrażliwość i zdolność tworzenia historii skierowanych głównie do dzieci, które porywają również dorosłych. W przypadku Ogrzycy i dzieci Barnhill po raz kolejny udowodniła, jak wspaniałą jest twórczynią.
Był taki czas, gdy we Wdoligłaźnie panowała harmonia, sąsiedzi szanowali się, odwiedzali, pomagali sobie. Każdy był szczęśliwy i zadowolony z życia. Wszyscy wspólnie dbali o ukochane miasto, uwielbiali też spotykać się w wolnych chwilach. Kochali również książki. Jednak pewnego dnia, niedługo po pojawieniu się nowego Burmistrza, Biblioteka spłonęła, potem zniszczeniu uległa też Szkoła. I w pewnym momencie, choć nikt nie pamięta dokładnie, kiedy, miasto zaczęło popadać w ruinę, mieszkańcy przestali o nie dbać, przestali również ze sobą rozmawiać i zaczęli zamykać nieufnie drzwi na klucz przed tymi, których wcześniej witali z otwartymi ramionami.
W miasteczku mieścił się też Sierociniec, prowadzony przez Mirona i jego żonę, Przełożoną, zamieszkały przez kilkanaścioro dzieci. Nie wszystkie dzieci pamiętały miasteczko za jego dobrych czasów, jednak wszystkie wyczuwały, że musiało wydarzyć się coś, co sprawiło, że Wdoligłaźno stało się szare i nieprzyjemne. A dzieci mają zazwyczaj całkiem dobrą intuicję.
Ta opowieść jest, jak wskazuje tytuł, nie tylko o Wdoligłaźnie. Opowiada też o Ogrzycy, która pewnego razu zamieszkała na jego obrzeżach. Ogrzycy – personifikacji dobra, wyrozumiałości i mądrości płynącej z doświadczenia. Ogrzycy, która poprzez drobne akty miłosierdzia zasiała ziarno, które ciekawskie dzieciaki chciały bliżej poznać.
Ogrzyca i dzieci to wspaniała i mądra historia, napisana z ogromną wrażliwością. To opowieść o ogromnej mocy książek, z których płynie mądrość, moc i zrozumienie. I jeśli tych źródeł informacji i wspaniałych historii zaczyna brakować, ludzie powoli zaczynają zapominać, co to znaczy być dobrym. To również książka o tym, że warto słuchać tego, co mówią dzieci, że warto rozumieć i szanować ich emocje. Że ignorowanie ich tylko dlatego, że nie są jeszcze dorośli, jest ogromnym błędem, który faktycznym dorosłym zdarza się popełniać zdecydowanie zbyt często. Ogrzyca i dzieci mówi o tym, że dzieciaki mają ogromny potencjał, niesamowitą wyobraźnie i że chcą się uczyć, a dorosłym po prostu nie wolno tego zaniedbać.
Nie jest to wesoła opowieść, przez zdecydowaną większość lektury nastrój jest minorowy, bo Barnhill nie boi się pokazać, do czego mogą doprowadzić zawiść, niesprawiedliwość i samotność. Jednak Ogrzyca i dzieci ma też dobre momenty, z rodzaju tych, które sprawiają, że serce mięknie. I pomimo tego, że w książce możemy przeczytać o ograch, smokach i odrobinie magii, historia zaciekawi, wzruszy i poruszy również dorosłych. Barnhill pisze wspaniale, ma ogromną wyobraźnię i doskonale wie, jak stworzyć opowieści, z których płynie nauka, ale bez zbędnego i irytującego dydaktycznego smrodku.