Jak wygląda praca w służbach specjalnych? Dynamika i niespodziewane zdarzenia są wpisane w ten zawód. Do tego broń, walka, ochrona, czarne samochody, a to wszystko w całkowitej tajemnicy.
Agnieszka opowiada o swojej pracy we wrocławskim oddziale „Officium” służb specjalnych. Ukazuje od zaplecza funkcjonowanie agencji. Najważniejszym słowem w tym zawodzie jest TAJEMNICA. Nawet najbliżsi (rodzina, przyjaciele) nie wiedzą, co tak naprawdę robisz.
Mamy lata '90, kraj zaraz po transformacji, Agnieszka prosto po studiach wstępuje w szeregii służb specjalnych i podejmuje pracę w męskim świecie, gdzie kobiety zazwyczaj zajmują się mniej ambitnymi rzeczami. Zapał i nieświadomość pchnęły ją w to miejsce. Zderzenie rzeczywistości z oczekiwaniami jest bolesne i trzeba zweryfikować pierwotne wyobrażenia. Tu nikt nie docenia, tu lekceważenie jest na porządku dziennym, tu nie doczekasz spełnienia zawodowego – jeśli jesteś KOBIETĄ. Seksistowskie żarty, kpiny, brak awansu, brak podwyżki – to są dodatki do codziennej pracy, która już sama w sobie jest bardzo stresująca.
Pomimo rozczarowania i żalu, opowieść zawiera odrobinę groteski i sarkazmu. Nieznane dotąd fakty, przedstawione są z nutką humoru. Tajne blizny to praca w służbach specjalnych oczami kobiety, dlatego opisane są materie, na które mężczyźni zazwyczaj nie zwracają uwagi. Bohaterka opowiada o procedurach (wg mnie bardziej organizacji pracy niż jej zakresie), które tak naprawdę obowiązywały we wszystkich urzędach. I niektóre na pewno obowiązują do dziś.
Trochę nie do końca mogę znaleźć w spowiedzi Agnieszki te „tajne blizny”. Koedukacyjna toaleta, czy popsuta szafa pancerna to raczej anegdoty z życia agenta. Logiczne, że to, co tajne pozostaje tajne, a niektóre sprawy nigdy nie ujrzą światła dziennego. Uważam jednak, że tytuł książki, dość mocny w odbiorze, nie jest trafiony.
„Warunek jakiś jednak istniał. Trzeba było chcieć i mieć odwagę. Względnie wszystko postawić na jedną kartę.”