Wieńczysław, mieszkaniec miasteczka Orneta, był wyrzutkiem społecznym i draniem. Nie obchodziło go nic i nikt, alkohol był niezastąpionym panaceum na pojawiające się życiowe rozterki. Bezsilna w walce z jego alkoholizmem matka, przekupując go flaszką wódki, wysyła go na odwyk do szpitala psychiatrycznego we Fromborku, do osławionego Oddziału Trzeciego. Tym samym w jego życiu nastaje czas wielkich przemian.
Mimo początkowych myśli, aby jak najszybciej uciec z oddziału, po niespodziewanie krótkim czasie wsiąkł w szpitalną codzienność jak gąbka. Czas mijał mu na korzystaniu z bogatych zbiorów szpitalnej biblioteki, nocnych pogawędkach z pielęgniarkami i grze w brydża. Zupełnie zapomniał o tym, że chciał uciekać.
Oczywiście wiedział doskonale, że za bardzo nie miał do czego wracać. Pobyt w szpitalu pozwolił naszemu bohaterowi inaczej spojrzeć na swoje dotychczasowe życie, co skłoniło go do refleksji - po co żył? Co udało się osiągnąć przez trzydzieści lat życia? Jakie są jego perspektywy, jeśli wciąż będzie żyć tak, jak do tej pory?
Szpital stał się dla niego miejscem wyjątkowym, dawał poczucie bezpieczeństwa. Z jaśniejszym umysłem szuka więc odpowiedzi na pytanie "jak żyć?". Czy poznani w szpitalu ludzie i ich historie popchną Wieńczysława ku pozytywnym zmianom?
Nie znaczy to jednak, iż całkowicie zapomniał o alkoholu i nie odczuwał jego braku. Autor byłby niewiarygodny gdyby nie opisał siły uzależniania oraz tego, do czego popycha ludzi. Jak pisze sam autor:
O uzależnieniu wiem prawie wszystko, dlatego jestem terapeutą. Bazuję na własnych doświadczeniach i zdobytej wiedzy fachowej. To książka o próbach podźwignięcia się z upadku i oszukania przeznaczenia. To książka o chęci życia.
Bardzo ciekawa lektura, momentami zabawna, momentami bardzo wzruszająca. Rzetelnie oddająca sedno alkoholizmu oraz opisująca siłę, jaka jest potrzebna choremu do walki z nałogiem.
/MC/