Poranne światło wpada do sypialni padając na twarz człowieka. Powieka leniwie się podnosi, sen urywa, a przebudzony omiata wzrokiem pokój. Kim jestem? Co to za przedmioty, na przykład ten biało-czerwony, prostokątny, leżący na półce w towarzystwie sobie podobnych. Po dwóch sekundach człowiek przypomina sobie, że jest Recenzentem, a wspomniane rzeczy to Książki niezrecenzowane, niedoczytane, nieraz nawet nietknięte. Weźmy na to wspomnianą niedużą Lekturę z intrygującą okładką i tajemniczym tytułem O życiu rzeczy. Jest z Recenzentem od dawna, od tygodni, od miesięcy- mieszkają razem, Książka obserwuje człowieka, wpatruje się w niego błagalnie, a Recenzent jakby od niechcenia omiata ją jedynie wzrokiem. To wstyd, to wstyd nie pozwala mu spojrzeć jej prosto w okładkę, zgłębić jej wnętrze, nieść jej imię innym czytelnikom. Już czas, by się spotkali i poznali lepiej.
Nie każdy, mówiąc kolokwialnie kupi opowieści Remo Bodei, 80-letniego włoskiego filozofa. Nie wszyscy po sztachnięciu się próbkami jego tekstów zażądają więcej, wręcz przeciwnie większość już po paru akapitach podziękuje i nie wróci do tekstów typu:
Artystyczną fantazję możemy pojmować jako atopię, czyli miejsce, którego nie da się sklasyfikować, czy sprowadzić do przestrzeni res extensa, miejsce, które nie należy ani do domeny absolutnej rzeczywistości, ani też do- stanowiącej jej zwierciadlane przeciwieństwo- dziedziny utopii, czyli tego co z definicji nie istnieje. (…) W sferze tej objawia się paradoksalna bliskość oddalenia reprezentowana przez „nieznaną ojczyznę” , o której piszą Plotyn i Novalis lub „arriere-pays” dostrzeżony przez Yves ‘a Bonnefoy.
Teraz, gdy nad książką zostali już tylko zainteresowani przyjrzyjmy się teorii Bodei:
Rzeczy żyją. Odważna hipoteza wywołująca już na wstępie niezrozumienie, prawda?
Czym jednak są rzeczy?
Znaczenie terminu „rzecz” (cosa) jest bardziej pojemne od znaczenia terminu „przedmiot” (ogetto), ponieważ mieści w sobie także osoby, idee i w ogóle wszystko to, co każdego zajmuje i każdemu leży na sercu ( lub to, co może być publicznie dyskutowane, ponieważ dotyczy dobra wspólnego, od którego zależy dobro poszczególnych jednostek).
Mamy tu zatem znaczenie rozbudowane, wychodzące poza przyjętą w języku polskim semantykę słowa rzeczy. Bodei zabiera swoich czytelników w intelektualną podróż poprzez filozofię, historię, literaturę i sztukę, szukając śladów rzeczy, szukając ich głosu, tego jak przemawiają nasiąknięte niczym gąbka emocjami człowieka.
W jaki sposób jednak dokonują się i skąd biorą swój początek nasze projekcje i zmiany obsadzeń afektywnych rzutowanych na przedmioty ? Odpowiedzi- wciąż przekonującej-udzielił Zygmunt Freud w „Żałobie i melancholii”. Osoby, zwierzęta, idee czy przedmioty obsadzamy ładunkami libidynalnymi ( określoną ilością energii afektywnej) o różnej intensywności, które ściśle przywierają do przedmiotów. Gdy dany przedmiot znika z naszego horyzontu ( może to być śmierć drogiej nam osoby, upadek ideału, utrata rzeczy, do której byliśmy bardzo przywiązani), taki ładunek libidinalny, niezakotwiczony już w tym, co wcześniej było jego nośnikiem i co go przyciągało, wędruje bez końca w poszukiwaniu nowego zaczepienia i, nie znajdując go, zaczyna gwałtownie oddziaływać wstecz, próbując zmusić niezdolną do przyjęcia go z powrotem psychikę do obsadzenia go gdzie indziej.”
Książka Remo Bodei nie każdemu przypadnie do gustu, jednakże jest to obowiązkowa pozycja dla humanistów pragnących poszerzyć horyzonty swojego postrzegania świata. Po lekturze tej pozycji nic nie będzie wyglądać już tak samo. Rzeczy żyjące z Wami odzyskają godność, ileż ukrytych znaczeń, ileż tłumionych ładunków emocji kryły w sobie.
Weźmy na przykład wspomnianą we wstępie rzecz – książka przez miesiące gromadziła w sobie emocje Recenzenta, uruchamiała pokłady wstydu i niespełnionego obowiązku, kierowała myśli, ku wszystkiemu, czego nie zdążył zrobić, czego nie zdołał dokonać. Finalnie przepoczwarzyła się w obiekt będący składnicą zaawansowanej mądrości, przypominający Recenzentowi, by się nie wymądrzał i nie nosił wysoko głowy. Tak dużo wiedzy zostało jeszcze do pochłonięcia, tak wiele przestrzeni po których ów humanista błądzi po omacku. Pakiet uruchamiający refleksje za niewygórowaną cenę 29,90. Strzał w dziesiątkę Wydawnictwa Przypis.