Gratka dla fanów książki Kennetha Grahame’a O czym szumią wierzby. Oto Michal Plessix podjął się wyzwania przeniesienia fabuły do świata komiksu dla jeszcze lepszego zobrazowania bohaterów i ich przygód.
W drugim tomie przenosimy się do nory Borsuka, gdzie przybywają Kret i Szczur. Zwierzęta chcą odetchnąć po jakże fascynującej wyprawie do Puszczy, a u Borsuka zawsze można znaleźć ciepłe schronienie, jedzenie i moc niespodzianek. Jednak czas ruszać do domu i kończyć przygody? Czy aby na pewno? Kret i Szczur łudzą się, że zimą jest spokojnie, bo zwierzęcy świat zamiera i zwalnia. Jeszcze tylko czas Bożego Narodzenia i nadchodzi wiosna, a z nią mnóstwo nowych przygód.
Nareszcie powracamy do mojego ulubiona bohatera, czyli Ropucha. Mały zwierzak znów szaleje i rozbija się coraz to innymi samochodami, a co więcej, zaczyna podróżować automobilem i osiąga zawrotne prędkości. Dla jego dobra przyjaciele zamykają go w pokoju, ale Ropuch nie byłby Ropuchem, gdyby czegoś nie wymyślił...
To, co podoba mi się w treści, to przede wszystkim bohater zwierzęcy. Dzieciaki uwielbiają obcować ze zwierzętami i dlatego ten komiks może być idealnym na spędzanie czasu z książką. Co więcej, świat ludzki przeplata się w nim ze zwierzęcym i z punktu widzenia małych bohaterów można spojrzeć na nasz świat, na postrzeganie nas przez inne istoty, z którymi przyszło nam egzystować. Dzieciaki uczą się empatii do zwierząt bo dostrzegają, że one też odczuwają.
Nie ukrywam, że komiks trochę nas wyręcza w wyobraźni, ale jeśli zaproponujemy go starszym dzieciakom jest to świetna forma zabawy słowem i książką, którą dzięki temu polubią. Niestety nie podoba mi się do końca szata graficzna. Spodziewałam się bardziej płynnej kreski, ale nie to jest to aż tak duży minus. To jednak ciekawy pomysł na powrót do klasyki literatury dziecięcej w formie współczesnej.