Sporo osób kojarzy Nowy wspaniały świat – klasyczną antyutopię Aldousa Huxleya. Napisany wcześniej niż Rok 1984 oraz Folwark zwierzęcy George'a Orwella, został chyba jednak przez nie przyćmiony, przynajmniej w Polsce. Być może to zasługa naszego poprzedniego ustroju, w którym rzeczywistość bardziej przypominała opresyjne realia życia Winstona Smitha niż „szczęśliwe niewolnictwo” w świecie Dzikusa. Obaj twórcy są obecni na polskim rynku (nie tylko ze sztandarowymi dziełami), a za sprawą wydawnictwa Muza pojawił się niedawno Nowy wspaniały świat 30 lat później. Raport rozbieżności.
Inicjatywa powstania książki wyszła od dziennika „Newday”. Zaproponowano Huxleyowi napisanie artykułów na temat możliwych sposobów wpływania na zachowania i sposób myślenia ludzi przez dyktatorów. Pisarz rozszerzył jeszcze obszar analizy o problem przeludnienia i wszechzorganizowania, a to wszystko w kontekście wolności, ówcześnie oraz w przyszłości. Cały zbiór artykułów zatytułowany Władza nad umysłem ukazał się również w książkowej postaci.
Huxley wskazał dwa główne, bezosobowe zagrożenia dla wolności: przemiany demograficzne oraz wszechzorganizowanie. W przypadku demografii pierwsze skrzypce odgrywać miało przeludnienie prowadzące do destabilizacji sytuacji społeczno-politycznej i wprowadzenia dyktatury. Innym niebezpieczeństwem miała być niższa śmiertelność osób cierpiących na choroby genetyczne. Zdaniem Huxleya obciążali oni populację ludzką w sposób masowy. W związku z tym zaapelował o poszukanie pośredniego rozwiązania tego etycznego dylematu. Cóż, dwa pierwsze rozdziały naznaczone zostały poglądami Malthusa i eugeniką.
Co do wszechzorganizowania, to autor Nowego wspaniałego świata upatrywał jego źródeł w postępie technicznym, powodującym koncentrację kapitału w coraz węższym kręgu. Również władza polityczna podlegała temu zjawisku. Przy tej okazji przywołał, wydaną w 1956 roku, Elitę władzy Charlesa W. Millsa. W otaczającym go świecie dostrzegał także próby zmniejszenia indywidualności wśród ludzi oraz przedkładania (także w wymiarze zawodowym) zbiorowości nad jednostkę czy rodzinę. Odbywało się to oczywiście w sposób dalece bardziej delikatny niż w dotychczasowych reżimach totalitarnych.
Przewidywanie zmian społecznych i demograficznych nie jest łatwym zadaniem. Na pewno jest obarczone sporym ryzykiem błędu, czego nie ustrzegł się Huxley. Koncepcje zarządzania przedsiębiorstwem i podwładnymi ewoluują. Podobnie wartości wyznawane przez kolejne pokolenia pracowników, co obserwujemy obecnie na przykładzie tzw. millenialsów. Współcześnie wszechzorganizowanie przejawia się raczej w dążeniu rządów do powiększania zasobów wiedzy o postępowaniu obywateli.
Dalsze rozdziały zostały poświęcone różnym sposobom wpływania na zachowanie człowieka. W tym momencie zrobiło się ciekawiej, gdyż treści te pozostają w większości aktualne do dziś. Autor wziął na warsztat propagandę w krajach demokratycznych i totalitarnych (na przykładzie Hitlera), reklamę (też polityczną, a to już za pięć dwunasta słynnej debaty telewizyjnej Kennedy-Nixon), „pranie” mózgu (w kontekście odkryć Pawłowa i biologów – czytając przyszły mi na myśl zarzuty wysuwane pod adresem metod stosowanych w bazie Guantanamo) czy podświadomej perswazji. Analizując te zagadnienia trafnie odnotował pewne zjawiska w mass mediach, jak np. szczególną podatność dzieci na manipulację reklamą oraz na wykorzystywanie socjotechniki w polityce. Dziś obserwujemy te same zachowania. Pojawiło się tylko nowe medium – Internet, szczególnie portale społecznościowe. Przy ich powstawaniu uwzględniono dorobek neurobiologii i psychologii (jakże rozwinięty od lat pięćdziesiątych). Cały system polubień, udostępnień oraz sterowanych przez algorytmy wyświetleń służy jak najczęstszym wizytom na tych portalach (m.in. manipulując poziomem dopaminy). W epoce Internetu człowiek stworzył takie narzędzia wpływu, że opisane w Nowym wspaniałym świecie perswazja chemiczna i hipnopedia wypadają blado.
Przewidując, że w nieodległej przyszłości „Wielki Rząd” lub „Wielki Biznes” uzyskają opisane narzędzia wpływu, a nawet jeszcze lepsze, Huxley zaproponował przedsięwzięcie odpowiednich środków, aby ratować wolność. Jego pomysły przebiegały dwutorowo. Z jednej strony wskazał na konieczność przekazywania dzieciom właściwej wiedzy i zasad etycznych. Druga sygnalizowana przez niego kwestia obejmowała szereg postulatów mających na celu uniemożliwienie rządzącym stosowanie manipulacji oraz zaradzenie problemom demograficznym i wszechzorganizowaniu. W tym wypadku wykazał się pewną naiwnością, gdyż proponowanie ustawodawcy, aby sam siebie ograniczył, jest przedsięwzięciem skazanym z góry na porażkę.
W gruncie rzeczy należy przyznać rację autorowi co do ogólnego kierunku przemian w zakresie manipulacji, przynajmniej w państwach demokratycznych. Jego apel, by ratować wolność, pozostaje aktualny. Niedawna afera Cambridge Analytica czy sprawa fake newsów uświadomiły nam, jak ogromny potencjał manipulacyjny tkwi w Internecie. Zresztą, czy na co dzień nie spotykamy się z ludźmi, którzy przeczytają coś na stronach internetowych, uznają to za pewnik, ale nie wiedzą kto i gdzie to opublikował? Zagrożone jest nie tylko młode pokolenie, ale też ludzie dorośli.
Recenzowaną publikację traktuję jako nawoływanie do rozwagi. Dziś również pojawiają się takowe, np. w zbeletryzowanej formie Krąg Davida Eggersa. Lepiej dbać o wolność zawczasu, niż podlewać jej drzewo krwią patriotów i tyranów. Nawet, jeśli nie czytało się Nowego wspaniałego świata, nadal warto zaznajomić się z przemyśleniami Huxleya, pomimo dezaktualizacji niektórych prac i poglądów, na które się powoływał.