"W święta marzenia są na wyciągnięcie ręki". Przekonują się o tym mieszkańcy Zalesin – małej, ale jakże klimatycznej podlaskiej mieściny.
Fabuła książki skupiona jest wokół kilku postaci, których wiąże przeszłość. Franciszek, właściciel klimatycznego sklepiku, wciąż szuka zaginionej przez laty ukochanej Klary. Aleksandra przeżywa wyjazd ukochanego Karola do Krakowa. Mężczyzna chce uporać się z przeszłością, jednak jak to zrobić kiedy brakuje wsparcia najważniejszej kobiety? Natalia oczekuje narodzin dziecka, jednak i ona nie ufa swojemu ukochanemu Zawadzie. Są również bohaterowie, którzy szukają swojego szczęścia, dążą do niego i nie chcą odpuścić. Wszak w święta Bożego Narodzenia może stać się niemożliwe.
Noc wigilijnych cudów to kontynuacja Nocy spadających gwiazd. Autorka wykorzystała piękny czas świąt, żeby pokazać nam, co dalej dzieje się u postaci, które polubiliśmy w pierwszej części. Mnie powiem szczerze chyba było już tego za dużo. Oczywiście bardzo dobrze czytało mi się te książkę, jednak wciąż myślałam, że wszystko, co się w niej znajduje, jest nierealne i oderwane od rzeczywistości. Najbardziej podobał mi się wątek Franciszka i Klary i trochę żałuję, że tak mało go było. Pozostałe postacie chcą być wyraziste, ale czasem brak im zrozumienia drugiej osoby, zwłaszcza ukochanego mężczyzny. Czasem działania Aleksandry przypominały mi uparte dziecko, które zamiast usiąść i porozmawiać, zaczyna snuć domysły i mąci sobie samej w głowie. Nie bez powodu mówi się, że rozmowa jest najważniejsza.