Trzeba przyznać, że na Adama Leszczyńskiego – publicystę związanego ze środowiskiem liberalnej lewicy – wylano ostatnio w Internecie kubeł pomyj. Czym sobie dziennikarz zasłużył na gniew ze strony części internautów? Ano wydaniem książki No dno po prostu jest Polska, w której autor prezentuje negatywne stereotypy kierowane przez Polaków wobec swojego państwa i narodu. I na nic tłumaczenia Leszczyńskiego, że on tylko przedstawia cytaty z Prusa, Dmowskiego, Piłsudskiego, Wańkowicza, Orzeszkowej i wielu innych. Co z tego, że zarzeka się przy tym wielokrotnie, że jego rolą nie jest prezentowanie własnych, a cudzych opinii?
Od samego początku można było z łatwością przewidzieć, jaki będzie odbiór tej książki: jedni mieli zakrzyknąć, że jak autorowi nie podoba się Polska i Polacy, to niech wyjedzie do Niemiec (skoro i tak jest już utrzymywany przez niemiecki kapitał, hłe hłe hłe), drudzy zaś kiwać smutnie głowami, lamentując, jaki ten kraj straszny! Recz jasna wiele z tych ocen dokonano bez otwierania No dno po prostu... Czy wydawanie opinii bez wcześniejszego zapoznania się z krytykowanym lub chwalonym materiałem nie nadaje się idealnie jako kolejny autostereotyp?
Tymczasem Leszczyński stara się być bardzo delikatny w prezentowaniu rzekomych wad Polaków, ukazując możliwe przyczyny narodzin niektórych stereotypów. Autor często też broni rodaków przed niektórymi krzywdzącymi opiniami. Co ciekawe, narodowi bohaterowie pokroju Romana Dmowskiego czy Józefa Piłsudskiego, mieli znacznie mniej litości wobec naszego społeczeństwa. Jednak największym tępicielem polskich złych cech jawi się Bolesław Prus. Nawet jeśli to nie twórca Lalki stworzył wiele z funkcjonujących obecnie stereotypów dotyczących Polaków, przynajmniej pomógł je zebrać i utrwalić w świadomości.
Zasada, że lubimy to, co już znamy, zupełnie nie sprawdza się przy reportażach, esejach, czy książkach naukowych – tu przeważnie nie chcemy marnować czasu na czytanie o czymś, o czym i tak już dużo wiemy (nie tyczy się to rzecz jasna sytuacji, kiedy naprawdę zafascynowani jakimś tematem chcemy zgłębić go jak najdokładniej). W przypadku No dno po prostu... jest zupełnie inaczej. Z każdą kolejną przeczytaną stroną, narastało we mnie przekonanie, że przecież ja z tymi wszystkimi opiniami spotkałem się już wielokrotnie. Leszczyński nie przedstawił chyba ani jednego stereotypu, którego bym nie znał. Jest to chyba najlepszy dowód na to, że autor bardzo dobrze wykonał swoją robotę.
No to jak wygląda obrazów Polaków, wykreowany przez pisarzy, reporterów, emigrantów i wielu innych? Gdyby przyjąć te opinie na wiarę, wychodziłoby na to, że jesteśmy narodem brudasów, leni, zazdrośników... wymienianie kolejnych epitetów właściwie traci sens, bo tyle tego jest! Czytając kolejne rozdziały książki Leszczyńskiego warto zastanowić się, czy po pierwsze sami swoim zachowaniem nie przyczyniamy się do utrwalania pewnych stereotypów, a po drugie: ile z nich znaliśmy wcześniej i powielaliśmy, oskarżając bez podstaw kogo popadnie? Pod tym względem, jeśli tylko właściwie się do całej sprawy podejdzie, książka może mieć zbawienny wpływ na rozprzestrzenianie się pewnych opinii dotyczących Polaków.
Oczywiście zastosowana przez Leszczyńskiego metoda, według której pisał książkę, ma też swoje wady. Autor prezentując listę autostereotypów nie podejmuje próby ustalenia, ile w nich prawdy. Czyni to z No dno po prostu... rzecz niekompletną, pozostawiającą uczucie niedosytu. Co innego, gdyby książka była zaczątkiem dyskusji, ale przecież doskonale wiemy, że żadnego trzęsienia ziemi nie wywoła – skończy się wyłącznie na bluzgach lub zachwytach i odłożeniu jej na półkę. Także i proponowane przez Leszczyńskiego rozwiązania problemu niskiej samooceny są... no, dość banalne.
Tak czy inaczej No dno po prostu jest Polska to ciekawa propozycja, po którą powinni sięgnąć nie tylko czytelnicy zainteresowani tematami politologicznymi, socjologicznymi czy najnowszą historią Polski. Książka Adama Leszczyńskiego skierowana jest przede wszystkim do osób, które chcą żyć w normalnym kraju. I za to trzymamy kciuki.