Dwaj władcy nie mogą nosić jednej korony. Jeden z nich musi być silniejszy, a drugi słabszy – tak funkcjonuje nasz świat. Na początku mężczyzna i kobieta, tak jak i słońce i księżyc, byli sobie równi. Jednak władca może być tylko jeden, dlatego słońce zostało powiększone, a księżyc na pociechę dostał towarzyszy – gwiazdy. Żeby nie był smutny.
Naomi Alderman zabiera nas do dwóch światowych metropolii – do rozbuchanego, głośnego, wyemancypowanego Nowego Jorku i Londynu, który można by określić tymi samymi przymiotnikami. Tylko że w Londynie trafiamy do zamkniętej społeczności żydowskiej, gdzie każdy zna każdego i bacznie wszystko obserwuje. A powietrze jest gęste od nadmiaru niewypowiedzianych słów i skrywanych grzechów.
Po wielu latach Ronit przyjeżdża na pogrzeb swojego ojca – szanowanego rabina jednej z synagog w londyńskiej dzielnicy Hendon. Dziewczyna opuściła żydowską społeczność w bardzo burzliwy sposób, wyrzekając się jej kultury, tradycji i religii, porzucając rodzinę i przyjaciół. W krótkich włosach i spódnicy z głębokim wycięciem musi zmierzyć się z demonami z przeszłości, zaburzając przy tym pozorny spokój ortodoksyjnej społeczności.
Judaizm mógłby zostać zastąpiony w powieści Alderman każdą inną religią, w której konserwatyzm i przywiązanie do tradycji są wykute z żelaza, pokrytego rdzą. Rdzy pojawia się coraz więcej, aż w końcu nie można jej nie zauważyć. Głównym grzechem w powieści Nieposłuszeństwo jest zakazana miłość między dwiema kobietami, która przykuwa wzrok mieszkańców, oburza i gorszy. Taka miłość nie ma prawa się przydarzyć i musi zostać wypleniona, zanim zakorzeni się na dobre. Ronit przed zakazanym uczuciem chroni się w Nowym Jorku, uciekając w pracę, związek z żonatym mężczyzną, a rozterki leczy na kanapie u psychoterapeuty. Esti wybiera milczenie i pokorę, poślubiając kuzyna Ronit Dovida, potencjalnego następcę rawa.
Autorka zderza nas z zatęchłą ortodoksją, którą można krytykować, nienawidzić, ale wskazuje też rozwiązania. Oczywiście można uciec, odciąć się od tradycji i rozpocząć wszystko od nowa, jednak z wciąż ciążącym bagażem doświadczeń z przeszłości. Można też po prostu przerwać zmowę milczenia, bo „mowa jest darem tworzenia”, a „słowa tworzą rzeczywistość”. Więc wyplatajmy rzeczywistość z prawdy i decydujmy sami o tym, co chcemy pokazać i praktykować. A świat będzie piękniejszy.