Twórczość Tadeusza Borowskiego, chyba jak każdy, poznałam w szkole średniej. Przeczytałam "Pożegnanie z Marią" z zapartym tchem i wtedy zaczęłam interesować się literaturą obozową, a także motywem postpamięci i traumą poobozową. Kilkanaście lat później wracam do lektury tym razem biografii Tadeuszu Borowskiego, o którym wcześniej posiadałam jedynie informacje związane właśnie z jego twórczością. I powiem szczerze już na wstępie, że pomimo iż lektura momentami wydawała się nużąca, zwłaszcza rozbudowywanie niektórych wątków o bardzo szczegółowe informacje, jestem nią pozytywnie zaskoczona.
Marta Byczkowska-Nowak wykonała świetną pracę. Przedstawiła bowiem wnikliwy portret pisarza, ale przede wszystkim człowieka, który przeżył największą traumę jaką był obóz koncentracyjny, ale nie tylko. Mam wrażenie, że Borowski już od najmłodszy zdany był tylko na siebie. Trudna osobowość matki, choroba brata spowodowały, że dom pisarza nie miał tego charakterystycznego ciepła. Dalsze lata też naznaczyły jego psychikę. Przeżył Auschwitz, razem ze swoją ukochaną Marią. Niestety nawet miłość nie jest w stanie zwalczyć bólu, jaki wyniósł z obozu. Doświadczenie traumy spowodowało, że cierpiał na depresję i zakończył życie samobójstwem.
Obszerna i całościowa biografia Borowskiego nie jest łatwym tekstem, ponieważ opowiada o człowieku, który łatwego życia nie miał. Przeżył piekło na ziemi, które człowiek zgotował człowiekowi. Nie był w stanie się po nim podnieść i otrząsnąć. To dramatyczna historia, która daje wiele do myślenia o doświadczeniu, które zostawia w nas zawsze jakiś ślad. Bardzo podobał mi się pomysł wprowadzenia do narracji słuchacza czyli współczesnego Tadeusza. Mam wrażenie, że dzięki temu pozycja staje się aktualna również dziś i zachęca także młodego czytelnika do poznania tej jakże złożonej osobowości Borowskiego.
Biografia Tadeusza Borowskiego stworzona przez Martę Byczkowską-Nowak jest kompletna i niezwykle ciekawa. Z pewnością należy przygotować się, że to nie będzie lekka książka i czytać ją należy dłużej, ze względu na własne przemyślenia, jednak w stu procentach warto.