Klaudia Muniak nie jest mi obcą autorką. Jednak jej powieści obyczajowe nie przypadły mi do gustu, tak bardzo, jak jej kryminały i thrillery. Przede wszystkim dlatego, że są inne. Tutaj określenie thriller psychologiczny jest mocno trafione i nie przesadzone. Autorka doskonale kreuje bohaterów, dawkując nam ich myśli i motywacje. Sprawia nawet, że chwilami jest nam głupio, że oceniliśmy bohatera negatywnie, a za chwilę poznajemy jego motyw, co sprawia, że osąd odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Dzięki temu nie jest to standardowa książka kryminalna. Dobrze czasem trochę odświeżyć oklepane motywy zbrodni i postacie morderców.
Sabina Gancarek ma problemy psychiczne spowodowane problemami z dzieciństwa. Dorastanie w patologicznej rodzinie odcisnęło piętno na jej dorosłym życiu. Sprawia to, że zmaga się z depresją i lękami, które próbuje leczyć nowym lekiem. W przeszłości miała problem z agresją i przemocą, więc gdy w okolicy zostaje zamordowana kobieta, wszyscy podejrzewają właśnie Sabinę...
Czytając, można odnieść wrażenie, że już się rozszyfrowało zakończenie, ale okazuje się, że to celowa zagrywka autorki. Notabene bardzo trafna, co czyni tę książkę jeszcze bardziej wyjątkową.