Ta książka bardzo mocno uderza w czułą macierzyńską strunę. Sprawcą tego jest podstępna, trudna do rozpoznania, a dotykająca wielu kobiet po urodzeniu dziecka depresja poporodowa. Temat marginalizowany, spychany na boczne tory. Nie, nie masz prawa czuć się źle, nie masz prawa być zmęczona. Masz być tu i teraz. Uśmiechnięta, szczęśliwa, zadbana, matka polka niezniszczalna. Zmienia się cały twój śwat i codzienne funkcjonowanie. Coś się kończy, by później już nieustannie, do końca swoich dni drżeć o tą małą istotę – krew z krwi, kość z kości.
Iga, jako świeżo upieczona matka, jest doskonałym przykładem trudności, jakie lawinowo spadają na kobietę, gdy po wyczerpującym porodzie na jej piersi zostaje położony noworodek. Kobieta żyje z poczuciem winy za ułomną przeszłość, a teraźniejszość jest tak trudna do zniesienia, iż bohaterka nie wyobraża sobie codzienności bez leków. Zarówno ona, jak i jej mąż, upatrują sukcesów w cudzie techniki, jaki ma okazję testować na sobie sama zainteresowana. Jednak coś wymyka się spod kontroli: czy to zaburzenia Igi spowodowane wyczerpującą opieką i nieustanną gotowością względem dziecka, czy może ktoś inny jest sprawcą coraz gorszego samopoczucia raczkującej w macierzyństwie kobiety?
Historia toczy się dwutorowo i naprzemiennie: czytelnik ma okazję oglądać z kąta pokoju aktualne wydarzenia, w których miota się zagubiona kobieta oraz wędruje do przeszłości, a ta zwodniczo stworzona, nie ułatwia określenia narratora. Wartko poprowadzona akcja napawa smutkiem, który zrozumie właściwie tylko matka i to ta, która doświadczyła zaburzeń psychicznych po pojawieniu się w jej życiu dziecka. Narracja, która w głównej mierze przeszła w ręce Igi pozwala dogłębnie poznać obawy i lęki młodej matki.
Klaudia Muniak porusza jeszcze inny problem, który ostatnimi czasy zaczyna się wyłaniać, a mianowicie gorsze samopoczucie, płaczliwość, zmiany nastroju, lęk – kobiety w takiej sytuacji szukają pomocy, gdyż nie ufają same sobie. Kobiety wiedzą, że ich zachowanie po porodzie jest nietypowe, nieadekwatne. Kobiety częściej decydują się na wizytę u specjalistów, czy to psychologów czy psychiatrów, zaś mężczyźni wzbraniają się przed tego typu pomocą. Rzucają w krytycznym momencie w partnerkę oskarżeniami, że "to ty jesteś nienormalna", "jesteś wariatką, bo chodzisz do psychiatry", "udowodnię, że jesteś chora/psychiczna/wariatką i odbiorę ci dziecko". Części czytelników, a w głównej mierze czytelniczek-matek jest to przykład dobrze znany z własnego podwórka. Jak coś, co ma sprawiać w pierwotnym założeniu, by świeżo upieczona matka poczuła się lepiej, w efekcie staje się bronią mężczyzny i argumentem w konfliktowych sytuacjach? Ile jest wokół nas takich sytuacji, że kobieta boi się szukać pomocy, wstydzi się oceny społeczeństwa, etykietki "świra", mając gdzieś w tyle głowy, że wizyta u psychologa czy psychiatry może być solidnym argumentem partnera w walce o opiekę nad dzieckiem?
Muniak porusza niełatwe tematy, lecz istotne z punktu podjęcia dialogu i pomocy świeżo upieczonym matkom; konstruuje thriller, który niemal w całości mógłby zdarzyć się naprawdę, gdyby połączyć jakąkolwiek matkę z coraz powszechniejszymi w codziennym życiu nowinkami technologicznymi. W efekcie jawi się bohater, wobec którego czytelnik pozostaje z dylematem: współczuć czy osądzać?