Papieżyca alterglobalistów napisała książkę o Trumpie? Każdy, kto zna poglądy kanadyjskiej pisarki Naomi Klein, w ciemno potrafi przewidzieć, jakie jest jej zdanie o kontrowersyjnym prezydencie. Autorka postanowiła jednak pójść o krok dalej i pokazać w NIE to za mało, jak według niej powinien być urządzony świat. Niestety, to ostatnie nie wyszło jej najlepiej...
Skoro to wyborcze zwycięstwo Trumpa było impulsem do napisania tej książki, nie powinno dziwić, że to właśnie prezydentowi USA i jego współpracownikom poświęcona jest lwia część NIE to za mało. Jednak zdaniem Klein odsunięcie Trumpa od władzy nie rozwiąże wszystkich problemów – prezydentura biznesmena-celebryty to zaledwie skutek dominującej na świecie kapitalistycznej ideologii. Tam, gdzie najważniejszy jest zysk, a nie więzi społeczne czy troska o środowisko, muszą powstać wynaturzenia. Ważnym wątkiem książki jest więc przekonanie autorki, iż nie wystarczy narzekać na złą prawicę – należy przy tym przedstawić własny, pozytywny i postępowy program. I jeśli myślicie, że koniec końców nic z tego nie wyszło... Cóż, macie rację. Klein kreśli kierunek, w którym jej zdaniem powinniśmy podążać, ale szczegółów jest tu jak na lekarstwo. Co więcej, osoba interesująca się politką zna te propozycje od dawna: opodatkować najbogatszych, przestawić się na zieloną energię, wpuścić uchodźców, zaprzestać działań wojennych itd. Nawet, jeśli z wieloma z tych postulatów się zgadzam, to jednak spodziewałbym się od Kanadyjki bardziej szczegółowego planu.
Warto podkreślić, że NIE to za mało jest w większym stopniu manifestem politycznym, niż książką popularnonaukową. Klein kieruje swoje słowa do osób już przekonanych, operując ogólnikami i chwytliwymi hasłami. Jeśli ktoś uważa globalne ocieplenie za wymysł i generalnie należy do fanclubu "Chcącemu nie dzieje się krzywda" i "Każdy jest kowalem swojego losu" – no to książkę Kanadyjki pewnie wyrzuci za okno już po kilku pierwszych stronach. NIE to za mało stanowi po części streszczenie poprzednich książek autorki. Klein powtarza tezy zawarte zarówno w No Logo, Doktrynie Szoku czy To zmienia wszystko. Z jednej strony czyni to z nowej pozycji znanej dziennikarki ciekawy wybór dla czytelników, którzy jeszcze nie mieli do czynienia z pracami autorki, z drugiej zaś pokazuje, że Kanadyjka posiada spójną wizję świata, która w dużej mierze znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
NIE to za mało ma z założenia pobudzać do działania, wstępowania do różnych stowarzyszeń itd. Biorąc pod uwagę, że Polacy angażują się w podobne inicjatywy rzadko, a i sytuacja postępowej lewicy w Polsce jest zupełnie inna niż w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie, książka Klein może uchodzić u nas wyłącznie za ciekawostkę. Niestety, mając tę świadomość, utwór dużo traci, ale akurat autorka niewiele mogła na to poradzić.
Kto powinien więc zainteresować się manifestem Klein? W pierwszej kolejności aktywni zwolennicy lewicy, którzy NIE to za mało mogą czytać ku pokrzepieniu serc. Po książkę tę sięgną też zapewne wszyscy zainteresowani światową polityką, chcący być po prostu na bieżąco z wszelkimi trendami. Zakup nowej Klein mogą też rozważyć osoby szukające syntezy dotychczasowych prac Kanadyjki. Ja sam polecam raczej sięgnięcie po No Logo czy Doktrynę szoku.