Autorka, jak i wydawnictwo Novae Res, przy okazji nadchodzących świąt, przypominają o wydanej w 2017 roku książce kryminalnej, owianej aurą świątecznej gorączki. I nie oczekujcie tutaj słodkiej, przesyconej lukrem piernikowym, kardamonem i nastrojową muzyką atmosfery. Chociaż… tło muzyczne też jest, jak przystało na święta i czas kolęd.
W małym pensjonacie na odludziu dochodzi do na pozór zwykłego zgonu jednego z pensjonariuszy, a jednak kilka szczegółów nie daje policjantom spokoju. Te drobiazgi prowadzą do zawiłych tajemnic, które wraz ze śledczymi próbuje poznać Olga – młoda niespełniona artystka, jedna z okazjonalnych mieszkańców gospodarstwa turystycznego. Każdy lokator aktualnie przebywający w pensjonacie staje się potencjalnym podejrzanym, a toku śledztwa nie ułatwia kolejny zagadkowy zgon w okolicznym lesie. Wszyscy mieszkańcy chcieli tylko porzucić święta rodzinne, domowe – postawili na wyjazd, w którym wraz z obcymi ludźmi mieli wspólnie usiąść do wigilijnego stołu. Styk skrajnie różnych charakterów, zarówno pogarda, skrytość, jak i smutne tajemnice i rysy na relacjach międzyludzkich, wychodzą jedna po drugiej, jak gwiazdy na niebie nadchodzącego wieczoru. Czy do pierwszej gwiazdki uda się ustalić, kto odpowiada za śmierć Niemca i kłusownika? Czy sprawcą jest ta sama osoba? Jakich tajemnic skrzętnie chroni właściciel pensjonatu?
Nie całkiem białe Boże Narodzenie całkiem miło mnie zaskoczyło. Nie jest to jednak jakiś wybitnie mocny kryminał, który wbija w fotel i nie pozwala się oderwać do samego końca. Czasami z poszczególnych rozdziałów wychylają się znamiona nudy i braku postępu akcji, ale z drugiej strony czytało się go dość lekko. Chwilami bardziej przypominał literaturę obyczajową ze względy na przegląd życia poszczególnych podejrzanych mieszkańców pensjonatu. Nad wszystkim krążyła zagadkowa śmierć, a jednak mieszkańcy solidarnie pozostali w pensjonacie, ciekawi jak potoczy się śledztwo, ale również bojąc się skierowania na siebie podejrzeń zbyt szybkim wyjazdem. Autorka czasami wtrąciła szczyptę humoru, dość miłych dla oka dialogów, szczególnie z młodym policjantem świeżo w zawodzie, więc jeszcze nieskażonym rutyną.
Czytelnik otrzymuje dość obszerny zbiór społecznych problemów, zdrad, kłamstw, ale prawdziwą bombę otrzymujemy na koniec otrzymując rozwiązanie nurtującej nas od początku zagadki. Knedler ciekawie, lecz nieco rozwlekle poprowadziła akcję, rozbudowała poszczególne wątki, więc ten kryminał odbiega nieco od tych, które są serwowane nam na co dzień. W ogólnym rozrachunku polecam jako odpoczynek od ciężkich, mrocznych kryminałów. Można rozgościć się w przyjemnej nucie kolęd, gdzie ktoś inny przygotuje dla nas świąteczną strawę i ubierze choinkę...