Pomimo iż jestem już bardziej plus 16 niż minus, to uwielbiam tę młodzieżową serię. Zdecydowanie pracując z młodzieżą na co dzień widzę wszystko, co ich trapi. Niejednokrotnie zatem podsuwałam im do czytania właśnie książki z tej serii. Co więcej, często decyduję się na nie jako nagrody dla uczniów czy uczennic bo wiem, że takiej literatury potrzebują. Pełnej emocji, czasem trudnej, ale zawsze niosącej dobre przesłanie.
W książce Beaty Ostrowickiej poznajemy Łucję, której znachorka, Baba Aka, przepowiedziała, że nie będzie szczęśliwa. A wszystko przez malformację – czyli czerwoną plamę, która jest z dziewczynką od urodzenia. Niestety nie tylko plama jest problemem, ale przede wszystkim to, że powoduje ona odmienność bohaterki. Pomimo wszystko Łucja jest bardzo pozytywną postacią, która zawsze widzi szklankę do połowy pełną. Wieczne wizyty u lekarza i walka o siebie powodują, że jest zdana niejako sama na siebie.
Książka pokazuje szereg różnych problemów. Pierwszy z nich to akceptacja samego siebie, czasem swojej inności, ale także pogodzenie się z tym, że nie wszyscy jesteśmy tacy sami. Łucja różni się wyglądem, ale każdy człowiek może różnić się wieloma rzeczami i wszyscy jesteśmy tak samo wartościowi. I to próbuje przekazać postać głównej bohaterki. Hejt jest dziś wszechobecny, jednak Łucja pokazuje młodemu pokoleniu, że można sobie z tym dobrze radzić. Nie można zaszyć się, ale trzeba działać i być dalej pozytywnie nastawionym do świata. Takie przesłanie muszą pokazywać współczesne młodzieżowe książki.
Powieść jest napisana bardzo przystępnym językiem, porusza ważne problemy i pokazuje w jaki sposób sobie z nimi radzić. Co prawda myślę, że zdecydowanie jest za krótka i pewne wątki mogłyby zostać rozbudowane. Z drugiej strony wiem, że długa książka mogłaby nie przyciągnąć młodych ludzi.
Podsumowując, bardzo polecam wszystkim nastolatkom i ich rodzicom. Nasze dzieciaki także mają problemy, inne niż nasze, ale równie ważne.
