W 2018 roku miał premierę bardzo głośny film w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego, przedstawiający problemy polskiego duchowieństwa, takie jak korupcja, przekręty i pedofilia, na której reżyser skupił największą uwagę. Podobny obraz przedstawiony jest w książce Nic co ludzkie.
W seminarium duchownym wybucha pożar, jeden z kleryków ratuje z niego dwóch przyjaciół. Od wydarzeń z kaplicy mija kilka lat, a księża spotykają się w każdą rocznicę tamtego pamiętnego wieczoru. Ostatnie spotkanie zmienia relacje przyjaciół, wychodzą na jaw sprawy, które długo pozostawały w ukryciu, wiara i system wartości księży zostają wystawione na próbę.
Bohaterką powieści jest także dziennikarka – Ludmiła Zakrzewska, która pisząc artykuł o pedofilii w polskim Kościele, odkrywa wiele sytuacji, w których księża postępowali niewłaściwie, nie tylko względem dzieci, które krzywdzili, ale także ich rodzin, wszystkich parafian, ale również wobec zasad moralnych Kościoła, którego są duchownymi. Wychodzą na jaw grzechy wysoko postawionych księży, ale także ich powiązania, kontakty oraz władza jaką dzierżą.
Postacie opisane przez autora są bardzo rzeczywiste, charakteryzuje je nie tylko sutanna, która stała się pewnym symbolem, ale także obłuda, strach, chciwość, wyrachowanie, zakłamanie, relacje pozamałżeńskie z kobietami. Są to ludzie bez kręgosłupa moralnego, skłonni do grzechu, tak jak zwykli, świeccy obywatele. Dlatego tytuł Nic co ludzkie jest nadzwyczaj trafny.
Książkę polecam wszystkim tym, którzy są już po obejrzeniu filmu, ale również tym, którzy jeszcze filmu nie widzieli. Nic co ludzkie pokazuje grzechy i grzeszki współczesnego Kościoła, ale trzeba pamiętać, że nie wszyscy księża są tacy. Jedna z postaci, mimo tego, że sama nie jest kryształowa, chce walczyć o dobre imię Kościoła i jego kapłanów. Niestety kończy się to dla niego tragicznie...