Jeden z najgłośniejszych debiutów 2022 roku. Z debiutami jest zawsze trudna sprawa. Nie ma się do czego odnieść, nie ma wcześniejszej twórczości więc trochę trzeba bazować na odczuciach, a trochę na ogólnym doświadczeniu literackim. Kiedy słyszę, że coś jest głośnym debiutem i koniecznie trzeba go przeczytać, to zawsze włącza mi się czerwone światełko, bo zwykle się rozczarowuję. Cieszę się, że tym razem było inaczej. Louise Kennedy kupiła mnie świetną historią, ale przede wszystkim językiem i niedopowiedzeniami, które nadawały książce ton tajemniczości, nie definiowały jej jednoznacznie. Czekam z niecierpliwością na kolejne książki autorki.
Kennedy w Naszych winach sprawnie przenosi nas do roku 1975 do Irlandii Północnej, gdzie wciąż trwają krwawe zamieszki IRA. W tym środowisku obok siebie żyją protestanci i katolicy w dużej mniejszości. Ludzie zaczynają swoje dni od sprawdzania czy akurat pod ich samochodem nie ma bomb, a także czytania w gazetach czy akurat dziś nie zginął ktoś, kogo znali. W tym warunkach poznajemy młodą nauczycielkę Cushlę, która jest katoliczką i Irlandką. Jej rodzina prowadzi bar, w którym dziewczyna pomaga wieczorami. Bohaterka nie jest głucha na cierpienie, dlatego kiedy ojciec jej ucznia zostaje brutalnie pobity, Cushla zaczyna działać i pomaga rodzinie małego Davy’ego.
Z drugiej strony mamy Michaela, starszego, żonatego prawnika. Jest protestantem i Brytyjczykiem. Kocha Irlandię, ale nie uważa, że można za nią ginąć. Prowadzi niezwykle trudne sprawy, np. związane z członkami IRA czy gromadzi dowody przeciwko brutalnemu traktowaniu obywateli przez policję. Tych dwoje różni wszystko, ale pewnego dnia zaczyna łączyć romans, uczucie i ostatecznie miłość. Czy w świecie takich antagonizmów uczucie to jednak nie zbyt mało? Czy może przezwyciężyć wszystkie różnice?
Na pierwszy rzut oka powieść Kennedy to historia zakazanej miłości na tle konfliktu w Irlandii. O, jakże to mylne stwierdzenie! Moim zdaniem miłość jest tłem do pokazania jak brutalny może być świat, gdzie toczy się walka o hegemonię. Różnice stanowią barierę nie do pokonania, pomimo iż wyznanie czy pochodzenie nie czyni nas innymi ludźmi. Uświadamianie dzieci już od najmłodszych lat, co jest dobre i złe w przekonaniu niektórych, to wątek, który bardzo mocno mną wstrząsnął. Utwierdzanie tych najmłodszych, że są lepsi i gorsi. Nic mnie tak bardzo nie boli, jak takie postępowanie.
Kennedy, pomimo że jest bardzo oszczędna w słowach (sama do tej pory jestem pod wrażeniem, że tak wiele zamknęła między wierszami) potrafi pokazać wszystko, od tych miłych, ciepłych chwil to gorzkich i brutalnych zachowań. Zamachy, bomby, strzelania, pobicia, strach, zastraszanie i ogromna niemoc wobec drugiego człowieka. To wszystko przebija się na pierwszy plan powieści Nasze winy. I dopiero na tym tle osadzony jest zakazany romans. Zakazany i niejako zabroniony, ponieważ jego konsekwencje na zawsze odbiją sią na losach bohaterów.
Czy zatem naszymi winami są uległość, zamykanie oczu, godzenie się na zło? Czy może chęć walki o dominację w świecie równości? A może przywiązanie do różnic, które w świadomości nie są do pokonania? Bardzo polecam debiut Louise Kennedy. Dla mnie to była prawdziwa uczta literacka, której pokłosie do tej pory dźwięczy mi w głowie i sprawia wrażenie, że długo nie zapomnę o tej powieści.