Miroslav Žamboch wielokrotnie udowodnił, że jest człowiekiem o bujnej wyobraźni. Autor często czerpie pełnymi garściami z dzieł popkultury i wykorzystuje znane motywy, czy wybrane elementy, w swoich książkach. Pozwala mu to tworzyć oryginalne światy, które niejednokrotnie zaskakują czytelnika swoją kreacją.
Ostatnimi czasy Fabryka Słów postanowiła przywrócić czeskiego autora fantasy do łask polskiej sceny literackiej. Na sklepowych półkach znalazły się nie tylko nowe, przetłumaczone po raz pierwszy tytuły, ale także reedycje starszych, znanych już polskim czytelnikom pozycji. Swojej szansy doczekał się także Mroczny Zbawiciel, oryginalnie wydany u nas w 2008 roku, w dwóch tomach. Po dziesięciu latach otrzymał ujednolicone, zbiorcze wydanie i odświeżoną oprawę.
Mroczny Zbawiciel to powieść napisana w typowym dla Žambocha stylu – brutalny, bezlitosny świat i kozacki twardziel jako główny protagonista. Tym razem padło na R.C. – pozszywańca, złożonego z połączenia mechanicznych części z ludzkimi, z czego tych drugich zostało bardzo niewiele. Do tego cybernetyczne oko, śrutówka, granatnik, mechaniczny koń i masa innych magicznych, demonicznych i technologicznych gadżetów. Naprawdę specyficzna mieszanka. Oczywiście nie brakuje też typowego dla bohaterów Žambocha szukania celu w życiu i odkrywania własnego “ja”.
Całe to pomieszanie postapo, fantastyki i science-fiction sprawia, że Mroczny Zbawiciel to naprawdę dziwaczna mieszanka. Z jednej strony łączy w sobie wiele dobrych elementów wspomnianych wyżej gatunków. Z drugiej zaś sprawia, że ciężko się odnaleźć w świecie, który czerpie ze wszystkiego po trochu. Žamboch też niespecjalnie stara się wyjaśnić jak wszystko działa i skąd się wzięło. Mimo to autor zdaje się mieć dar do łączenia przeróżnych rzeczy w jedno i sprawiania, że jakoś to wszystko działa.
Pomimo dość chaotycznej mieszanki gatunków, Mroczny Zbawiciel to jednak znane i sprawdzone motywy, które Žamboch stara się przemycać w swoich książkach. Po raz kolejny otrzymujemy obraz odważnego, pewnego siebie bohatera, trochę buntownika z wyboru. Kiedy trzeba, umie przydzwonić, ale koniec końców stara się trzymać jakiegoś wypracowanego kodeksu moralnego. Rzucony w nieprzyjazny świat ma swoją prywatną misję do wypełnienia. A nie byłaby to książka Žambocha, gdyby nie kapryśny los, który na każdym kroku utrudnia bohaterowi to zadanie.
Podsumowując, Mroczny Zbawiciel to powieść pełna akcji, wyprutych flaków, ciętego języka i niemożliwych na pierwszy rzut oka wyzwań. Nie brakuje barwnych opisów i wartkiej fabuły, czyli nieodłącznych elementów stylu Žambocha, za który pokochali go również polscy fani. A wszystko odświeżone i oprawione w nową szatę graficzną. Czego chcieć więcej?