Mroczna wieża. C.S. Lewis. Esprit 2013
W opinii licznego grona czytelników wypuszczanie na rynek niedokończonych powieści, lub rzeczy tworzonych przez znanego autora do szuflady, jest ze strony wydawnictwa przejawem chciwości i naciąganiem biednych ludzi na kasę. Nawet jeśli ocena ta ma pewne racjonalne podstawy, to sam mam nieco inne podejście wobec tego procederu. Przecież do licha nikt nie zmusza nas do zakupu, prawda? Treść książki nie stanowi pilnie strzeżonej tajemnicy, wiemy więc, z czym mamy do czynienia. Na dodatek sieć pełna jest rozmaitych recenzji, dzięki którym można rozwiać ostatnie wątpliwości. Oczywiście, jeśli ktoś się uparł, że musi posiadać wszystkie pozycje danego pisarza, to ma nieco gorzej, ale wciąż nie możemy mówić o jakimkolwiek przymusie.
Słowo klucz: asertywność. Jeśli sam w tak młodym wieku szykuję się powoli na znajdowanie na głowie pierwszych siwych włosów, to właśnie dzięki nieumiejętności mówienia „nie”.
To skoro życiową lekcję mamy za sobą, skupmy się na właściwej części recenzji.
„Mroczna wieża i inne teksty” to kolejna książka C. S. Lewisa, jaka wyszła w naszym kraju dzięki wydawnictwu Esprit. W skład zbioru wchodzi tytułowa, niedokończona powieść, cztery krótkie opowiadania i początkowe, kilkudziesięciostronicowe rozdziały porzuconej historii o losach Menelaosa i Heleny po upadku Troi. Tematyka „Mrocznej wieży…” jest dość urozmaicona: od podróży przez alternatywne rzeczywistości, reinterpretację mitu o Gorgonie, czy krytykę feminizmu. W skrócie: dla każdego coś miłego.
W mojej opinii krótsze formy prezentują się tu zdecydowanie lepiej – nawet, jeśli bazują na prostych pomysłach, to mimo tego są one co najmniej sympatyczne, a niekiedy wręcz błyskotliwe. Fani krótkich, literackich dziełek z całą pewnością docenią niewątpliwy kunszt Lewisa. Gorzej sprawa ma się z „Po dziesięciu latach” – wspomnianych wcześniej dalszych perypetiach Heleny Trojańskiej i jej prawowitego męża. Praca nad tą powieścią została przerwana na zbyt wczesnym etapie, by dało się o niej cokolwiek więcej powiedzieć, przez co nie potrafię patrzeć na ten tekst inaczej niż na zwykły zapychacz miejsca. Na szczęście już o zajmującej połowę objętości zbioru „Mrocznej wieży” napisać tego się nie da - choć nieukończona, zawiera w sobie kilka ciekawych elementów, których obecność powoduje, iż czytelnik może naprawdę żałować, że Lewis porzucił opowiedzenie tej historii.
Niewątpliwie najsilniejszą stroną „Mrocznej wieży i innych tekstów” jest język, jakim posługuje się Lewis. Obcowanie nawet z niezbyt skomplikowaną opowieścią nabiera zupełnie innego wymiaru, gdy jego autorem jest ktoś, kogo bez wahania nazwać można prawdziwym wirtuozem słowa. Gdyby mnie obdarzono takimi umiejętnościami, jak autora „Opowieści z Narnii”, pewnie każdego dnia dziękowałbym opatrzności za łaskawość, a następnie siadałbym przy biurku i pisał, pisał, pisał, następnie z zachwytem wpatrując się, jak pięknie mi to wychodzi.
Kupować? Jeśli to ma być wasza pierwsza przygoda z twórczością Lewisa, to póki co spróbujcie jeszcze czegoś innego. Gdy po tym uznacie, iż macie ochotę na więcej, wtedy już bez większego żalu możecie sięgnąć po „Mroczną wieże i inne teksty”.
Obowiązek: nie. Niezły wybór na wieczór z niezobowiązującą literaturą: czemu by nie? Michał Smyk