W M+P=LOVE Anny Barczyk-Mews podoba mi się okładka. Lubię jasne wnętrza, a wieniec na drzwiach kojarzy mi się z przyjemnym domem, pełnym radości i otuchy. I tu mogłabym zakończyć moją recenzję.
Dramatyzm, kwadratowość dialogów i dosłowność, nie pozwalały mi wczuć się w historię Marty i Piotra. Jakoś nie przemówiły do mnie postaci doktora Piotra – wielbiciela silikonów i szponów, stającego się obrońcą doświadczonej przez życie architektki, ani jej, której wrażliwość została ubrana w pończoszki i skórzaną mini do marketu.
Miało być przejmująco, wyszło nudno. Ale być może kobiety, fantazujące o romansie z ginekologiem, odnajdą na stronach tej książki jakieś inspiracje. Ja odłożyłam tę powieść bez żalu.