Morderstwo pod choinkę autorstwa Hanny Greń to kryminał idealny na zimowe wieczory. Książka jest częścią serii o Dionizie Remańskiej, prywatnej detektywce, która tym razem musi rozwiązać zagadkę morderstwa w górskim pensjonacie.
Akcja powieści rozgrywa się w okresie okołoświątecznym, w odciętym od świata pensjonacie leżącym tuż przy granicy ze Słowacją.
Będąca przy nadziei Dioniza ma zająć się gośćmi swojego szefa, a ci okazują się dość wymagający. Na dodatek pod jedną z choinek znaleziono nie prezenty, a trupa. Atmosfera zagęszcza się, zima nie odpuszcza, a goście zostają odcięci od świata wraz z grasującym wśród nich mordercą.
Podoba mi się poczucie humoru pani Greń i zawsze jest go sporo. Balansuje na krawędzi komedii, jednakże książka zdecydowanie jest kryminałem i posiada wszystkie elementarne dla tego gatunku cechy. Uwarunkowania sprzyjają morderczym zapędom złoczyńcy, bowiem ograniczone pole manewru napędza poczucie klaustrofobicznej pułapki. Wyraźnie odczuwamy panujące tutaj napięcie, a skomplikowane relacje między postaciami dodają całości dodatkowego dramatyzmu. Kto zabił i dlaczego? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Książkę można czytać bez znajomości poprzednich części; każda zawiera osobną sprawę kryminalną, a jedynym łącznikiem jest Dioniza Remańska.