David Wilson jest jednym z najsłynniejszych brytyjskich kryminologów oraz byłym dyrektorem więzienia, którym został raptem w wieku dwudziestu dziewięciu lat. Nigdy wcześniej nikt tak młody nie pełnił takiej funkcji w Wielkiej Brytanii. To tam zaczęły się jego pierwsze rozmowy z mordercami twarzą w twarz. Rozmawiał absolutnie z każdym, niezależnie od tego, jak niebezpiecznym był więźniem. Spotkał się z nieobliczalnymi psychopatami, ale również z inteligentnym, pozbawionym emocji płatnym zabójcą. Książka Mordercy to zapis jego dyskusji, przemyśleń i odczuć podczas tych widzeń. Jednak nie tylko to stanowi przedmiot tej publikacji.
Większość ludzi postrzega seryjnych morderców jako zwyrodniałych psycholi, których działania i motywów nie da się zrozumieć. Co zadziwiające, czytając opisy niektórych rozmów, można się zdziwić, jak inteligentni potrafią być i jak racjonalnie prowadzić dyskusję o swoich zbrodniach. Tak było w przypadku skazanego za dwanaście morderstw ze szczególnym okrucieństwem Dennisa Nilsena. Morderca okazał się bystry, spokojny i rzeczowy. Nie kłamał ani nie konfabulował. Opisał od razu wszystkie swoje zbrodnie ze wszystkim szczegółami. Był też psychopata, który został okrzyknięty przez media „najbardziej brutalnym więźniem w Wielkiej Brytanii”. Mowa o Charlesie Bransonie, który swoje wszystkie ofiary zabił już będąc w więzieniu. To współosadzeni i strażnicy więzienni. Sam poprosił o izolatkę dla siebie.
Wiele też przeczytamy o młodocianych przestępcach osadzonych w zakładach poprawczych. Wilson opiniował pozytywnie istnienie poprawczaków, jednak w Anglii dążono do ich zlikwidowania. Według autora dawały one szansę na zakopanie win i wyjście na prostą w późniejszym, dorosłym życiu. Przedstawia nam sylwetkę jednego z takich więźniów, który został skazany za morderstwo, a mimo wszystko w pełni się resocjalizuje, zakłada rodzinę i przyjaźni z Wilsonem długo po zwolnieniu.
Wilson jest też znanym komentatorem spraw kryminalnych, ale i całego systemu więziennictwa. Pokazuje otwarcie jego słabe punkty i reguły, które nie zawsze sprzyjają skazaniu winnej osoby. W książce przytacza historię Stefana Kiszki, który został skazany, a następnie uniewinniony po tym, jak Wilson doszukał się nieścisłości w materiale dowodowym.
Odsłania też realia skazań za pozornie te same przewinienia, które w odczuciu „normalnych ludzi” są skrajnie różne i nie zasługują na ten sam wymiar kary. Przedstawia sylwetki dwóch pedofilów, którzy zostali skazani za przestępstwa seksualne. Jeden za molestowanie dzieci i niemowląt, a drugi za związek oparty na miłości ze zbyt młodą dziewczyną. Czy to te same winy? A paragraf taki sam.
Książka nie jest przesycona złem i przemocą, nie napawa obrzydzeniem. Jest napisana tak, aby zmusić czytelnika do choćby próby zrozumienia, co siedzi w tych psychopatycznych umysłach, a następnie zastanowienia się, czy na pewno każdy morderca jest psychopatą. Może są powody w otoczeniu, dorastaniu, braku akceptacji społeczeństwa. Przede wszystkim, na każdej kartce będziemy przekonywani, że każdy ma prawo do resocjalizacji.