Mojra. Przeklęte Dzieci Inayari to jedna z tych książek, z którą kładziesz się wieczorem z myślą, że poczytasz godzinkę przed snem, a potem o 2 w nocy orientujesz się, że dotarłaś do ostatniej strony. Sytuacji nie ułatwia zakończenie, które sprawia, że pomimo zmęczenia chcesz już sięgnąć po kolejny tom… ale on się jeszcze nie ukazał i trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Pierwsza część historii – Przeklęte dzieci Inayari zabiera nas w mrożącą krew w żyłach (dosłownie) podróż do krainy ogarniętej niemalże wieczną zimą, gdzie potężny Zakon pilnie strzeże swych okrutnych tajemnic. To tutaj skrytobójczynie, medyczki i runiczne ukrywają więcej sekretów, niż lochy tego zamku, czyli Zakazane Komnaty, są w stanie pomieścić.
Rayn, runiczna Zakonu wskrzesza tajemniczego przybysza Aidena i odkrywa tym samym, że właśnie podpisała na siebie wyrok śmierci. Oprócz magii i odwiecznej chemii, tych dwoje połączą też wspólne tajemnice i walka. Ale czy po tej samej stronie barykady? A może staną do boju na przeciw siebie w walce na śmierć i życie? A może wiosną nad zamkiem zaświeci słońce…? Nie, wiosną wypłyną kolejne ciała dzieci… Czy ktoś powstrzyma tę lawinę okrutnych eksperymentów i śmierci?
Zapraszam was w niesamowitą podróż do świata Inayarii, gdzie magia i jej mroczne tajemnice spowijają chłodem ruiny pradawnego zakonu. Debiut literacki Agnieszki Kulbat to ciekawie opowiedziana historia, interesująca fabuła i sporo wątków dobrze wróżących atrakcyjności kolejnych tomów.
Mojra. Przeklęte Dzieci Inayari wchodzi przebojem w świat polskiej fantastyki. Czy już pisałam, że już nie mogę się doczekać dalszego ciągu tej historii?