Renata Lis prezentuje swoje najnowsze dzieło Moja ukochana i ja, esej autobiograficzny. Wcześniej niektórzy mogli już poznać autorkę z opowieści Lesbos, która została nominowana do Nagrody Literackiej Nike oraz do Warszawskiej Nagrody Literackiej. Jej twórczość charakteryzuje się ogromną emocjonalnością. Porusza zawsze ważne życiowe sprawy, pisze przede wszystkim o sobie samej. Od kilkudziesięciu lat jest w szczęśliwym związku z kobietą, tworzą dom, rodzinę i kochają się. To jednak nie odpowiada wszystkim, jakkolwiek by na to nie patrzeć, najbardziej tym, których to interesować nie powinno.
Renata Lis opisuje swoje życie od najmłodszych lat, wspomina dzieciństwo i okres dojrzewania, przez który w czasach PRLu, praktycznie każdy z nas został przeprowadzony w niepoprawny sposób, co odcisnęło piętno na dorosłych relacjach. Bardzo utożsamiam się z tą książką i podczas jej czytania płakałam i denerwowałam się tak, że miałam ochotę rwać włosy z głowy, z bezsilności i niezgody z otaczającym nas światem. Lis wprowadza nas w problemy, jakie mają lesbijskie społeczeństwa, zgotowane im przez politykę i ludzi o zatwardziałych konserwatywnych teoriach, przez ludzi którzy nie rozumieją, że człowiek po prostu kocha drugiego człowieka, kocha, wspiera i opiekuje nim niezależnie od ustalonych politycznie i katolicko reguł. Na tle obecnego społeczeństwa jest to miłość wyjątkowa, biorąc pod uwagę, jak mało ważne są teraz relacje międzyludzkie. Ludzie zbyt łatwo się poddają, zbyt szybko rozwodzą i zbyt mało dbają o innych, a coraz bardziej o siebie. Tymczasem wrogowie homoseksualizmu nie zauważają relacji, miłości i wsparcia. Nie jest dla nich ważne, co jest między ludźmi, a tylko to, jakiej są płci.
Takie książki są potrzebne, aby społeczeństwo zaczęło rozumieć, że ważny jest człowiek, kimkolwiek by on nie był. Może im więcej takiej twórczości, tym szybciej osoby homoseksualne będą mogły spokojnie żyć.