Odchorowałam tę książkę. Interweniować musiało pogotowie, więc moja najważniejsza uwaga: sięgnij po nią w stanie zasobnym. To kawał arcyliteratury, ale i ładunek emocjonalny trudny do udźwignięcia.
Wypuszczony na kartkę strumień świadomości Kurta, mężczyzny w średnim wieku, który nawiązuje relację z czternastolatką jest czymś, co chcielibyśmy schować głęboko, usunąć w niebyt; czego nie chcielibyśmy poznać. Co jest tu iluzją, co prawdą, kto zmyśla, co naprawdę się wydarzyło, a co bohaterzy chcieli, żeby się stało – jedynie przyjęcie takiej perspektywy czytania pozwola jakoś oswoić kaliber Mojego małego zwierzaka.
Podczas lektury nie da się uciec od pytań, kto tak naprawdę kim się bawi, kto kogo pęta i kto ile ma lat. I tak, nic nie usprawiedliwia złego dotyku Kurta, ale autor tak prowadzi narrację, że dochodzimy do wniosku, że tak naprawdę to powieść o granicach dobra i zła, o tym, kto ma prawo je wyznaczać i tym, jak sami je w sobie określamy.
Czytałam ją tak, jak była pisana, szybko, bezładnie i dzięki temu na szczęście umykały mi niektóre szczegóły. Początkowo cała jego żądza jest bardziej jak nieporadność w chronieniu młodszej wersji siebie, która pojawiła się pod postacią dziewczynki, która nawet nie jest pewna czy chce nią być. Potem jednak dominował we mnie wstręt i gdy na końcu bohater sam mówi o tym, że był nieudolny w kochaniu swojej ulubienicy, jak ją nazywa, przeraziłam się tym, jak dałam się uwieść literackiego kunsztowi M.L. Rinnevelda. Karty tej książki wypełnione są próbą miłości, całkiem nieudaną, ale na jakimś poziomie jest tam spotkanie dwóch samotnych dusz, które chciały sobie coś dać, choć ich ciała nigdy nie powinny się do sobie zbliżyć. I choć Kurt doprowadza do szału tym, że nie umie sobie odmówić dziewczyny, wkurza tak samo tym, że sam nie potrafił jako dziecko odmówić matce, która także mamy ochotę ukarać. Dotkliwie. Denerwuje i kat, i ofiara, wszyscy w tych rolach się wymieniają i na wszystkich rodzi się wielki gniew. Kto jest bardziej winny, Kurt, czy ojciec nastolatki, a może świat, w którym przyszło im wszystkim żyć?
Ta książka boli i zmusza do zadawania sobie pytań, których nie chcemy stawiać.