Milczący zamek to jest jedna z tych powieści, które zapowiadają się super, ale jako całość zawodzą.
Książka autorstwa Kate Morton opowiada równolegle dwie historie. Pierwsza z nich dzieje się podczas II wojny światowej i skupia się na losach trzech sióstr, zamieszkujących zamek Milderhurst. Druga natomiast opowiada o wydarzeniach z życia pewnej trzydziestolatki, Edie, w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. W pewnym momencie losy tych czterech bohaterek zaczynają się łączyć i przeplatać, a na jaw wychodzą pewne zaskakujące fakty.
Całość zaczyna się całkiem nieźle. Morton narzuciła gotycki klimat, język jest interesujący, można wyczuć, że w historii będzie chodziło o jakąś tajemnicę, które rozwikłanie będzie stanowiło punkt kulminacyjny opowieści. Niestety, po kilkudziesięciu stronach okazuje się, że to, co zaczęło się dobrze, rozwija się w niepokojąco złym kierunku.
Przede wszystkim żadna z postaci tej książki nie jest ciekawa. Teoretycznie niektóre z pań powinny być tajemnicze, inne samotne, jeszcze inne szalone, ale wszystko skreślone jest w taki sposób, że chwilę po poznaniu kolejnej nowej bohaterki, już się jest przez nią znudzonym. Najgorzej została opisana postać Edie, która miała, zdaje się, być przedstawieniem romantycznej, nieco naiwnej, ale o dobrym sercu i niezłomnej woli dziewczyny, ale okazała się irytująca, łatwowierna jak nastolatka i o dość ograniczonej palecie emocji.
Milczący zamek liczy sobie prawie sześćset stron i to również, niestety, nie działa na korzyść książki. Wiele fragmentów, które nie wnoszą nic do narracji, a momentami męczą, czy nudzą, można by usunąć. Wówczas całość nabrałaby tempa i przykuła uwagę czytelnika. Niestety przez niepotrzebne dłużyzny trudno utrzymać skupienie podczas lektury.
Jednak to wszystko można by wybaczyć, gdyby wspomniany wcześniej punkt kulminacyjny historii był czymś, na co warto czekać. Niestety, rozwiązanie tajemnicy jest mocno rozczarowujące i po przebrnięciu przez ponad pięćset stron, finał zawodzi. Dodatkowo, w tekście pojawiają się błędy, które nie powinny mieć miejsca. Na przykład napotkać można na takie zdanie „nie przewidział mi się nowy ton szacunku w jej głosie”, gdzie oczywiście powinien się pojawić czasownik ‘przesłyszał’ (choć konstrukcja zdania nawet w tym przypadku nadal kuleje), w innym miejscu jest podane, że siostry mają dziewięćdziesiąt lat, gdy w rzeczywistości mają o cztery lata mniej. Podobnych przykładów w tekście można niestety znaleźć więcej.
Milczący zamek to powieść, która kusi piękną okładką i ciekawie zapowiadającą się historią, ale niestety rozczarowuje i oferuje o wiele mniej, niż obiecuje