Anthony Doerr chyba zanim zaczął pisać tę książkę wzniósł się ponad ziemię, spojrzał na ludzkość i czule nad nią zapłakał. I z tych łez powstały słowa tej przepięknej historii.
Miasto w chmurach to opowieść o końcach światów. Upada Konstantynopol, las zamienia się w osiedle, ojciec jedzie walczyć, pozorne bezpieczeństwo misji kosmicznej zostaje zachwiane – różne epoki, a lęki i pragnienia te same. To baśniowa powieść także o tym, jak bardzo potrzebujemy historii przetrwania innych, ile one nam dają – szczególnie, gdy są zamknięte na kartach książek. O niepewności każdych czasów i tym, jak radość przeplata się z cierpieniem.
"Wstaje nowy dzień i zakładasz, że będzie podobny do poprzedniego - że będziesz bezpieczny, że twoja rodzina będzie żyła, że się nie rozstaniecie, że życie będzie toczyć się jak dotąd. A potem w jednej chwili wszystko się zmienia".
Autor zabiera nas w podróż, w jakiej przecież wszyscy uczestniczymy. Topos Homo Viator podkreślony smaczkami z Odysei i tajemniczej książce o mieście w chmurach zabiera nas do uniwersalności naszych doświadczeń, co daje ulgę poprzez poczucie dzielenia człowieczeństwa z ludźmi różnych miejsc i czasów.
Wzruszyłam się, przeżyłam z bohaterami ich przygody w sposób bardzo wizualny, co umożliwiły plastyczne opisy ich przeżyć, poczułam nadzieję. Piękna, dobra, wielka książka, która stanie wśród tych, które w bibliotekach budują kolumny podtrzymujące świat.