Meksyk Noir. Praca zbiorowa. Claroscuro 2012
Mam na imię Meksyk.
Pomimo faktu, że książka Meksyk Noir jest zbiorem noweli, w której każda z nich przedstawia inne postaci, głównym bohaterem książki jest Miasto Meksyk. Jedno z największych miast Świata, podzielone na dzielnice, które są niczym organy w żyjącym, tętniącym organizmie.
Przede wszystkim nie jest to typowa detektywistyczna powieść, raczej coś w stylu literatury eksperymentalnej à la noir. Książka ta, to zbiór dwunastu opowiadań najbardziej popularnych meksykańskich pisarzy kryminału. Wybrane i zebrane w trzech działach przez Pacno Ignacio Taibo II, pisarza, zarazem doktora historii w mieście Meksyk. Poza zebranymi przez siebie nowelami, umieścił on też warte zwrócenia wprowadzenie, wyjaśniające sytuację historyczną, polityczną, stan życia w Meksyku oraz uprzedza, czego można spodziewać się na kolejnych stronach książki, wyjaśnia dlaczego wybrał tych autorów i ich historie.
Historie te opowiadają o latach pięćdziesiątych. Każda inna, w swojej stylistyce, tak samo jak różni są ich autorzy i ich doświadczenia z Mexico City, bowiem tam dzieją się wszystkie wydarzenia. Są wypowiedzi narracyjne, wypowiedzi pierwszoosobowe, bohaterami często bywa margines społeczny, skorumpowani policjanci, homoseksualiści, handlarze kokainą, zwyczajni z pozoru sprzedawcy. Eduardo Monteverde w swojej opowieści o mieście Meksyk pisze: Mimetyzm to metyskie piękno miasta Meksyku, przestrzeń i czas to awers i rewers tej samej maski z rośliny i kamienia, z dalii i obsydianu. W czasach kolistych to, co wczoraj było jeziorem, dziś jest asfaltem, przeszłość to wieczne powtórzenie dławiące przyszłość. Dawne omeny wracają przemienione w inną formę, choć są z tej samej substancji. Miasto to nahual, który przeistacza się w ścianę z czaszek, w inteligentny budynek-automat. Świątynia Huitzilopochtli w Katedrę, a róże z Kastylii w owoce nopalu. Czas jest równocześnie odmierzany kalendarzami: azteckim, juliańskim, gregoriańskim i cesium fountain atomic clock, serce stolicy jest z błota z zielonym kamieniem, a bóg deszczu wciąż płacze nad miastem.
W tej opowieści autor przywołuje pamięcią pewnego księdza, który urodził się kobietą i kobietę, która urodziła się mężczyzną, była policjantem, teraz przyszła się wyspowiadać. Opowiadane przez nich historie toczą się poza konfesjonałem, są dosadne i kontrowersyjne: Wiesz, kiedy byłem zakonnicą, sporo się po aborcjach perfumowałem, tak jakby te zapachy oczyszczały mnie z poczucia, że jestem brudna. Aborcja, homoseksualizm, kanibalizm, odczuwalny jest kolor i zapach krwi. Przynosi na myśl filmy Almodovara.
Historie te są owiane nie tyle tajemnicą, co smugą szarego dumy, mroku, zbrodni, kłamstwa, przemocy i niesłusznych oskarżeń. Czytelnik nie musi obierać strony w żadnym z wypadków, jest jasno prowadzony przez zakamarki nocnego Meksyku za rękę. Wędruje wspólnie z dwunastoma doświadczonymi pisarzami, którzy pokazują swoje miasto. Czuje się w tym wszystkim Santa Muerte, Świętą Śmierć, która pomimo strachu przyciąga, zaciekawia, kusi.
Polecam tę książkę osobom, które lubią nowelistykę, kryminalistykę, eksperyment literacki i podróże po innych krainach.
Agnieszka Markowska