W ostatnich latach książki prezentujące doświadczenia konkretnych osób znajdują się wśród moich ulubionych i sięgam do nich jak najczęściej. Nie dziwi zatem, że po prostu musiałam przeczytać najnowszą pozycję Marty Szarejko. I oczywiście nie zawiodłam się, a nawet myślę, że powinnam tę książkę posłać dalej w świat, do rąk kobiet w moim otoczeniu. Przede wszystkim dlatego, że jest to książka głównie dla kobiet, od kobiet i o kobietach, naszej psychice, doświadczeniach i traumach.
Marta Szarejko w swoim reportażu zebrała rozmowy z kilkoma kobietami, m.in. terapeutkami, psycholożkami, które podzieliły się refleksjami dotyczącymi przekazywanych przez pokolenia doświadczeń. Oczywiście chodzi tu głównie o relację kobiece: prababek, babek, matek i córek. Kobiety dzielą się zarówno swoimi doświadczeniami zawodowymi, jak i życiem prywatnym, co uważam za ogromny plus. Nie są to celebrytki, które figurują w wielu takich pozycjach, ale faktycznie specjalistki w danym zagadnieniu. A o jakich traumach i doświadczeniach opowiadają? Przede wszystkim o miłości, cielesności, pracy, kompleksach, zdrowiu, relacjach międzyludzkich. I już same te zagadnienia kierują nas, by zajrzeć i przeczytać, w jaki sposób mogłyśmy jako córki i wnuczki odziedziczyć niejako sposób bycia czy nawet działania, myślenia.
Nie ukrywam, że mnie ta książka wciągnęła i dała wiele do myślenia. Za każdym razem w konkretne role, schematy stawiałam kobiety z najbliższego mi otoczenia. Zatem refleksji miałam mnóstwo. Mimo prostego odbioru i bardzo przystępnego języka, czytałam tę książkę długo, ponieważ często musiałam ją przemyśleć, przeżyć i zastanowić się czy w moim przypadku tak właśnie jest i czy ja chcę to kontynuować.
Zdecydowanie polecam każdej kobiecie, która jest już po 30, a nawet po 40. Myślę, że każda z nas powinna zatrzymać się i przemyśleć pewien schemat, w którym działamy, a który możemy powielać z pokolenia na pokolenie. Bardzo polecam.