Mapownik. Aleksandra i Daniel Mizielińscy. Dwie Siostry 2013
Nie poprzestawać na planszach obrysowanych czarną liną, które należy wypełniać określonymi kolorami, by powstało zwierzę, dom czy drzewo!
Nie łączyć punktów, by ukazał się kubistyczny karzeł w kształcie smufra!
Zamiast tylko odtwarzać, pozwolić także tworzyć własne i nowe: wzory, nazwy, krainy, historie, przedmioty!
Rysować miejsca, w których nigdy się nie było, ale które istnieją, których się nie zna ale można je sobie wyobrazić!
Rysować swoje podwórko, które zna się najlepiej, każdego kota na płocie, wszystkie dzieci na trzepakach, samochody zaparkowane pod blokiem, trawniki, kostkę brukową, ławki, balkony, wszystko, co się tylko pamięta!
Mieć dużo miejsca by móc: bazgrać, paćkać, mazać, szukać, poznawać, bawić się, dowiadywać i śmiać!
Być może tak właśnie brzmiałby Manifest Małego Bazgracza Po Mapach, tego niestety nie wiem, wiem jednak, że Państwo Mizielińscy w cudowny sposób przypomnieli mi o tym, jak w energicznym i chaotycznym procesie dziecięcego zamazywania białych kartek prześwituje to kim byliśmy, jesteśmy i pewnie jeszcze nie raz będziemy.
Dlatego w tym momencie pozwolę sobie zuchwale przywołać własne „obrazy z dzieciństwa”, w których prawie nie da się dopatrzeć śladów bieli, cały arkusz papieru zapaćkany grubymi warstwami plakatówek po wyschnięciu tworzących kilkumilimetrową skorupę, mały dom z wielkim dachem, którego dachówki przypominają kolorowe pisanki wielkości strusiego jaja, nagromadzenie szczegółów, wręcz przyklejonych do siebie, wszystkie oczywiście w kalekiej perspektywie „z lotu ptaka”, samochody na dwóch kołach, ptaki przedziurawiające chmury, koń z wielkimi wąsami, parasole w kształcie kwiatów z łodygą do góry, ognista papuga z kręgosłupem na całą długość kartki.
Wtedy zachłanność była czymś naturalnym, niewymuszonym, koniecznym do nabazgrania czegokolwiek. Dziś na całe szczęście są jeszcze dorośli, którzy doskonale to rozumieją i dzieci, które z nieposkromioną wyobraźnią wędrują po własnych, najciekawszych na świecie kontynentach.
Marta Mantaj