Ależ to jest powieść! Jak to dobrze, że lato się skończyło i na rynku wydawniczym zaczynają pojawiać się prawdziwe perełki. Manhattan Beach to wciągająca, piękna, wielowymiarowa powieść autorstwa Jennifer Egan, która w 2011 roku otrzymała Nagrodę Pulitzera.
Anna Kerrigan uwielbia swojego ojca, z którym spędza bardzo dużo czasu nawet wówczas, gdy ten pracuje. Ze względu na to, mając jedenaście lat, trafia do domu tajemniczego Dextera Stylesa na Manhattan Beach. To jedno popołudnie, które (wydawać by się mogło) nie różni się za bardzo od innych, zredefiniuje losy głównej bohaterki, Dextera, jej ojca Eddiego i wielu innych osób.
Ta powieść skupia się przede wszystkim na losach Anny. Chwilę po tym, jak główna bohaterka odwiedza Manhattan Beach, narracja przyspiesza o osiem lat – Ameryka przystąpiła do drugiej wojny światowej po ataku na Pearl Harbour, dziewiętnastoletnia dziewczyna pracuje w fabryce wytwarzającej części do statków i mieszka z matką oraz niepełnosprawną siostrą Lydią. Ojciec pewnego dnia wyszedł bez słowa i nie wrócił. Kobiety zostały same, a Anna powoli zaczyna buntować się przeciwko zastanej rzeczywistości. Chce przede wszystkim aktywnie brać udział w wojnie. Dlatego też stara się za wszelką cenę zostać nurkiem i walczy o dostęp do zawodu zdominowanego przez mężczyzn. Jednocześnie nie przestaje myśleć o ojcu i postanawia dowiedzieć się, co się z nim stało. To z kolei oznacza, że wkroczy w środowisko, o którym do tej pory nie miała pojęcia.
Egan udaje się uniknąć patosu i sztampy. Anna walczy o swoje, usiłuje uzyskać wstęp do męskiego środowiska i nie poddaje się, gdy każdy, kogo spotyka, próbuje ją odwieść od walki o własne marzenia. Ma odwagę buntować się przeciwko rzeczywistości, w której to co i jak miała robić było determinowane przez lata bez jakichkolwiek zmian dla kobiet. Jej losy zostały spisane w bardzo wiarygodny sposób, z feministycznym sznytem, ale Egan udało się odpowiednio wyważyć akcenty, by z Manhattan Beach nie wyszedł ostry manifest.
Zresztą mężczyźni z tej książki w niczym nie ustępują Annie i innym postaciom kobiecym. To pełnokrwiści bohaterowie, którzy idealnie wkomponowują się nie tylko w tę historię, ale i odmalowane w powieści realia fabularne. Bo historia jest tu idealnym dopełnieniem całości. Czasy drugiej wojny światowej oraz okres Wielkiej Depresji lat trzydziestych ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych niejako wymusiły na ludziach zmianę zachowań i walkę o przetrwanie, co idealnie dopełnia sposób, w jaki została odmalowana postać Anny, jako osoby gotowej iść pod prąd, zdeterminowanej i bezpośredniej.
Ale Manhattan Beach to nie tylko opowieść o walce o swoje, wbrew przeciwnościom. To też piękna opowieść o miłości, ukazanej w różnych aspektach. Niezależnie od tego, czy czytamy o przywiązaniu do dziecka, rodzica, dorosłego mężczyzny czy ulubionego zawodu – Egan każdą z tych odmian miłości przedstawiła w subtelny, harmonijny sposób. Nie wszystko w tej książce kończy się dobrze, ale wszystko kończy się pięknie.
Manhattan Beach wciąga od pierwszych stron. Pomimo dość pokaźnej objętości (prawie sześćset stron) uwaga czytelnika nie słabnie do samego końca lektury. Autorce udało się tak nakreślić fabułę swojej książki, by oddać klimat Nowego Jorku lat czterdziestych ubiegłego wieku, jednocześnie wypełniając akcję opowieścią o losach nietuzinkowych, ciekawych postaci. Lektura tej powieści to czysta przyjemność. Jeśli Egan zmusi swoich czytelników do czekania kolejne osiem lat na swe następne dzieło, na pewno ich nie zawiedzie, a na jej nową książkę z pewnością będzie warto czekać tak długo.