Peter Flannery powraca z drugim tomem Maga bitewnego! Po nieco ponad dwóch miesiącach od premiery pierwszego tomu, fani w końcu mogą otrzymać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Czy Falko ukończy swój trening i czy uda mu się odblokować pełnię swojego potencjału? Jaki sekret czai się za czarnymi smokami? Jak ludzkość poradzi sobie w walce z demonami? To wszystko w drugim tomie!
Mag bitewny t. 2, to bezpośrednia kontynuacja poprzedniego tomu o tym samym tytule. Fabularne przejście między obiema częściami jest niezwykle płynne i gdyby nie rozbicie na dwie osobne pozycje, nie poczulibyśmy wcale żadnego przeskoku. Nie ma się też zbytnio co silić na opis fabuły, bowiem ci, co czytali tom pierwszy, wiedzą dokładnie o czym będzie druga odsłona, a ci niezaznajomieni z treścią książki, więcej dowiedzą się z recenzji tomu rozpoczynającego cykl.
Pozostając w obszarze fabuły jest jednak kilka kwestii, o których warto wspomnieć. Po pierwsze, tajemnica stojąca za Wielkim Opętaniem nie pozostanie bez odpowiedzi. Flannery zadbał o odpowiednie podtrzymywanie napięcia i uchylanie coraz to kolejnych elementów układanki, do momentu aż czytelnik pozna całą prawdę. Od razu mogę przestrzec przed tym, że będzie to naprawdę spore zaskoczenie. Nie jest to na szczęście jedyny zwrot akcji na jaki zdecydował się autor, a wręcz przeciwnie. Na brak ekscytacji nie można narzekać.
Pod względem treści otrzymujemy dokładnie to, co w tomie pierwszym. Smoki, demony oraz magów. Przesiąknięte żądzą zniszczenia demony i odważnych, walczących o przetrwanie ludzi. Nie mniej, nie więcej. Wszystkie zalety poprzedniego tomu mógłbym wręcz przepisać w tym miejscu. A co z wadami? Żadnych rażących nie uświadczyłem, a kwestia pewnej schematyczności w tematyce powieści została poruszona w poprzedniej recenzji. Jedyną nową rzeczą, która pozostawiła delikatny niesmak było zakończenie. Mogłoby być nieco dłuższe, bo narastające wraz z rozwojem fabuły napięcie zbyt szybko uleciało pod koniec.
Jednak dalsze porównywanie tomu drugiego do pierwszego nieco mija się z celem. Oryginalnie bowiem, w wydaniu brytyjskim, cała powieść została wydana w jednej potężnej książce liczącej ponad 800 stron. Dlatego też, jak już wspomniałem, nie odczujemy żadnego przeskoku w narracji, a oba polskie wydania są spójne i na tym samym poziomie. Dynamika pierwszej części została w pełni zachowana i to jest zdaje się najważniejsze, bo właśnie ta wartkość akcji była cechą, którą bardzo ceniłem w poprzednim tomie.
Co do jakości wydania jest bardzo dobrze, ale z dwoma małymi minusami. Mag Bitewny wizualnie niemal niczym nie różni się od Cyklu Demonicznego, również wydanego przez Fabrykę. Obie pozycje postawione na półce obok siebie sprawiają wrażenie, jakby były jedną serią. Szkoda, że nie postanowiono jakoś wyróżnić dzieła Flannery’ego. Druga kwestia to rozbicie powieści na dwa tomy. Może nieco większy format i udałoby się uszanować nie tylko miejsce na półce czytelnika, ale także jego portfel.
Podsumowując, Mag Bitewny t. 2 to po prostu kontynuacja i zarazem zakończenie świetnego tomu pierwszego. Bardzo klasyczne fantasy ze smokami, rycerzami i magami oraz czystym złem w roli adwersarza. Prawdziwa klasyka gatunku podana w spójnej, dynamicznej i przyjemnej formie. Dla fanów gatunku pozycja obowiązkowa, a dla osób, które chcą postawić swoje pierwsze kroki w fantastyce, będzie to świetna lektura na start.