Smoki, rycerze i magia, to niezwykle klasyczne połączenie, praktycznie na każdy możliwy sposób przerobione w literaturze fantastycznej. Po dodaniu do tego demonów, pragnących zniszczenia ludzkości, robi się nieco ciekawiej. Jednak naprawdę interesująco robi się wtedy, kiedy smoki są jedyną nadzieją ludzkości na przetrwanie. Taki świat przedstawia nam Peter A. Flannery w swojej najnowszej powieści — Mag Bitewny.
Mag Bitewny: Księga I, to pierwsza część dwutomowej powieści z gatunku fantastyki, którą w Polsce zdecydowała się wydać Fabryka Słów. Co ciekawe, Mag korzysta z tej samej szaty graficznej, co zapoczątkowany dwanaście lat temu Cykl Demoniczny, autorstwa Petera. V. Bretta, który ukazał się pod szyldem tego samego wydawnictwa. Podobieństwa między tymi pozycjami nie kończą się jedynie na aspekcie wizualnym, bowiem można znaleźć między nimi kilka innych wspólnych punktów, ale o tym powiem więcej w dalszej części recenzji.
Fabuła w Magu Bitewnym skupia się na konflikcie ludzi z demonami. O ile można to rzeczywiście nazwać konfliktem, gdyż istotom z piekieł i ich nieumarłym armiom po prostu zależy na unicestwieniu znienawidzonej przez nich rasy ludzkiej, a także smoków — jedynej siły zdolnej równać się z potężnymi demonami. Kluczowym elementem są tutaj tytułowi magowie bitewni, ludzie naturalnie obdarzeni zdolnościami magicznymi oraz więzią ze smokami. Jedynie oni są w stanie przywołać te potężne bestie oraz uchronić ludzi przed paraliżującą aurą przerażenia, emanującą od demonów. Magów bitewnych jest jednak niewielu, a niektóre przyzwane przez nich smoki są opętane i stanowią śmiertelne zagrożenie.
Głównym bohaterem powieści jest Falko Dante — chorowity chłopiec i sierota. Haniebne czyny jego ojca nie tylko na zawsze zszargały jego nazwisko, ale także pozostawiły w głowie młodzieńca wiele pytań i wątpliwości. Jednak to właśnie na jego barki spadnie wielka odpowiedzialność i prawdopodobnie los całego królestwa. Falko to postać, której chyba nie da się nie polubić. Choć życie było dla niego surowe, wciąż pozostaje pozytywnej myśli, często śmiejąc się i żartując ze swoim przyjacielem Malakim. Falko nie tylko wykazuje się wielką odwagą, ale także sprytem i przebiegłością, starając się przy tym postępować z honorem. Miewa jednak chwile słabości, zawahania, dzięki czemu nie mamy wrażenia bohatera idealnego, a wręcz przeciwnie. Falko jest jak najbardziej autentyczny.
W książce, poza naszym protagonistą, przewija się także sporo postaci drugoplanowych. Narracja trzecioosobowa pozwala autorowi na zręczne przeplatanie losów głównego bohatera z krótszymi epizodami pozostałych postaci, które służą budowaniu świata i uzupełnianiu wątków. A owych postaci jest naprawdę wiele. Flannery rzeczywiście się postarał i nie tylko zapełnił świat aktorami, ale również usiłował nadać każdemu z nich niepowtarzalny zestaw cech odróżniający go od reszty. Dodatkowo czytelnik ma wrażenie, że każdy ma jakiś wpływ na fabułę, a nie skupia się ona tylko na postaci głównego bohatera.
Odnośnie do reszty elementów właściwie nie ma się co rozpisywać. Dialogi są porządnie napisane, a interakcje między postaciami i towarzyszące temu emocje dobrze oddane. Dzięki temu lektura zyskuje dużo na autentyczności, sprawiając wrażenie realnych wydarzeń, a nie fikcji autora. Flannery nie marnuje także miejsca na opisy, tych jest tak naprawdę niewiele. Byłem właściwie zdumiony tym, że na blisko sześciuset stronach fabuła książki posunęła się tak do przodu i zdołała poruszyć tak wiele wątków. Odniosłem wrażenie, że każda scena była dobrze przemyślana tak, by wnosić chociażby troszkę w przedstawioną historię.
Pora wreszcie odnieść się co do podobieństwa do Cyklu Demonicznego, które nasunęło się już po przeczytaniu samego opisu książki. Założenia są niemal identyczne — armia demonów rośnie w siłę, by zatriumfować nad rasą ludzką. Niepozorny młodzieniec zostaje wystawiony na liczne próby, dzięki którym nabywa doświadczenia i jest w stanie wraz z przyjaciółmi stanąć naprzeciw swemu przeznaczeniu. Choć da się zauważyć pewne podobieństwo, to w miarę czytania znacznie się ono zatracało. Nie ma się też co oszukiwać, po uproszczeniu założeń fabuły staje się jasne, że wiele książek korzysta z podobnych motywów i nie jest to ani nic szokującego, ani złego. Być może Flannery inspirował się twórczością Bretta, ciężko stwierdzić. Niemniej Mag Bitewny oraz Cykl Demoniczny, choć w paru miejscach podobne, to są to dwa różne dzieła.
Peter A. Flannery w swoim Magu Bitewnym prezentuje bardzo klasyczny obraz świata fantasy, nad którym wisi widmo nieuchronnej klęski. Jedyna nadzieja w mężnych rycerzach, potężnych magach, tajemniczych smokach i chłopcu o niesłychanej odwadze. Fani Cyklu Demonicznego na pewno odczują pewne podobieństwo, co mam nadzieję sprawi, że Mag Bitewny tak samo przypadnie im do gustu. Myślę, że wszyscy pozostali fani fantasy też nie będą mieli problemu z tą lekturą, i podobnie jak mi, historia opowiedziana w Magu Bitewnym sprawi im niezłą frajdę. Osobiście już nie mogę się doczekać aż sięgnę po księgę II.