Sinicka mgła podsyca niepokój i uczucie samotności wiodąc ludzi na zatracenie. W tej skądinąd spokojnej miejscowości na przestrzeni dekady odnotowano już trzy zaginięcia. Gdy pewnego mglistego poranka bez śladu znika nastoletnia Alicja, panika ogarnia wszystkich mieszkańców. W przedziwny sposób wiążą oni tajemnicę zaginięć ze spowijającą wszystko, gęstą i nieprzeniknioną mgłą, która pożera każdego, kto weń wejdzie. To właśnie z niej wyłaniana się cierpiący na amnezję mężczyzna z należącym do dziewczyny wisiorkiem w ręku.
Izabela Janiszewska wspina się na wyżyny i osiąga mistrzostwo w budowaniu niesamowitego klimatu, który potęguje niepewność tego, co nastąpi za chwilę. Jesteśmy świadkami bardzo niepokojących wydarzeń, z którymi zdrowy rozsądek nie potrafi sobie poradzić, albowiem intryga, którą ofiarowuje nam autorka, nieźle namąci w naszych głowach. Poznajemy małą społeczność, gdzie każdy zna każdego, a wiele osób łączy gęsta sieć wzajemnych powiązań i wszyscy mają coś do ukrycia.
Świetny styl, wartka akcja, przyspieszające bicie serca plot twisty, niepokojąca atmosfera i niezapomniani bohaterowie. Jaką rolę odgrywa w tej historii chłopiec, którego tragedią było posiadanie matki z zespołem Münchhausena?
Ludzie z mgły to nie tylko kryminał i kawał dobrej rozrywki, to znacznie, znaczenie więcej.