Anna Bronte była najmłodszą z trzech słynnych, piszących sióstr. Niestety pisarka, tak jak jej siostry, zmarła w młodym wieku więc jej oeuvre jest dosyć skromne. Razem z siostrami wydała tomik wierszy, a samodzielnie powieści: Agnes Grey i Lokatorka Wildfell Hall. Publikowała pod pseudonimem Acton Bell. Lokatorka Wildefell Hall jest drugą książką autorki, po którą sięgnęłam. Pierwsza wydawała mi się dosyć schematyczna i niestety obarczona moralizatorskim tonem. Myślę, że tytuł jest zarezerwowany dla naprawdę wielkich fanów literatury wiktoriańskiej, którzy są w stanie odnaleźć smaczki poukrywane na kartach powieści. Nie ukrywam, że mocno zniechęciłam się do najmłodszej z sióstr i stwierdziłam, że jej sława tak naprawdę świeci światłem odbitym. Dopiero Lokatorka... uświadomiła mi w jakim byłam błędzie.
To powieść epistolarna, tj. składa się z korespondencji oraz obszernego fragmentu pamiętnika. Książkę otwierają listy pisane przez Gilberta Markhama do przyjaciela. Mężczyzna wprowadza czytelnika w świat małomiasteczkowych przyjemności i zwyczajów. Poznajemy plejadę bohaterów – typów znanych nam z innych wiktoriańskich powieści, takich jak nobliwego pastora, młode panny chichotki i pruderyjne, starsze damy. Spokój tej małej miejscowości zakłóca pojawienie się tajemniczej kobiety z dzieckiem. Nikt nie wie kim jest piękna lokatorka Wildfell Hall, ani jaki sekret skrywa w swym sercu. Dama ewidentnie unika ludzi. Zwykłe sąsiedzkie uprzejmości wydają się być dla niej udręką. W przeciwieństwie do innych, nie lubi rozmów na błahe tematy ani flirtów z mężczyznami. Całą swą energię skupia na wychowaniu synka oraz zapewnieniu mu odpowiedniego bytu. Pani Graham jest też artystką. Zarabia na utrzymanie sprzedając swoje obrazy.
Pierwsza część powieści stawia przed czytelnikiem szereg pytań dotyczących głównej bohaterki. Otrzymujemy z różnych stron strzępy informacji i sami musimy odsiać ziarno od plew, stwierdzić, co może być prawdą. W mniej więcej połowie książki nagle następuje zmiana narratora. Autorka oddaje głos tajemniczej wdowie – Helenie Graham. Dostajemy smutny obraz nieudanego małżeństwa, które zostało zniszczone przez alkohol i narcystyczną naturę pana domu. Towarzyszymy bohaterom przy narodzinach ich uczucia, a następnie śledzimy jego powolną agonię. Dzięki pamiętnikowej formie tej części książki, znamy uczucia i przemyślenia Heleny. Współczujemy jej, gdy pan Graham po raz kolejny spędza długie miesiące na libacjach alkoholowych, oraz gdy widzimy w jak niesprawiedliwy sposób ją traktuje. Obraz jej uczuć jest tak sugestywny, że podczas lektury Lokatorki... nieraz burzyła się we mnie krew. Zadawałam sobie pytania, gdzie się podział ten zalotny, uśmiechnięty fircyk, którego Helena opisywała na początku swojego pamiętnika? Kiedy stał się tym samolubnym potworem?
Helena Graham początkowo wydaje się być zimną i temperamentną kobietą. Dopiero z pamiętników dowiadujemy się jakie wydarzenie ukształtowały jej charakter. Bohaterka jest silną kobietą (nie bez kozery książkę uważa się za jedną z pierwszych feministycznych powieści), o niezłomnym kręgosłupie moralnym. Stara się poddźwignąć moralnie męża oraz jego kompanów, a gdy to się nie udaje, nie boi się podjąć ostatecznego kroku...
Według badaczy literatury angielskiej, książka zawiera wiele odniesień do biografii autorki (co jest znamienne dla każdej z sióstr). Ów wielki ladaco – pan Graham – jest prawdopodobnie literackim alter ego Branwella Brontë, brata Anny, który również nie stronił od alkoholu i przygód z kobietami. Może właśnie dlatego autorka wiedziała jak alkohol wpływa na rozpad więzi rodzinnych i potrafi oddać to w tak wiarygodny sposób w książce? Postać głównej bohaterki wzorowana jest na Anne Isabella Noel Byron, żonie Lorda Byrona, która również wierzyła, że dzięki wytrwałości i modlitwie będzie w stanie uratować duszę swego męża. Niestety, małżeństwo nie przetrwało ciągłych libacji i napadów złego humoru poety.
Książka podejmuje niełatwy i dosyć nieoczekiwany dla literatury wiktoriańskiej temat. Alkoholizm w rodzinie do dzisiaj wydaje się być tematem tabu. Domyślam się, że w XIX wiecznej Anglii problem ten okryty był jeszcze większą zasłoną milczenia, co tylko świadczy o wyjątkowości tej książki. Jane Austen i Elizabeth Gaskell przyzwyczaiły nas do tego, że ich bohaterki w imię miłości walczą ze społecznymi normami i konwenansami, natomiast Anna Brontë ukazała nam wiktoriańską kobietę w obliczu prawdziwej tragedii.