Po tej książce spacer w lesie wywołuje niepokój!
Świat estońskich zabobonów, zmieszanych z chrześcijaństwem wsi XIX wieku, jest pełen chciwości. Andrus Kivirahk w Listopadowych porzeczkach maluje przedziwny obraz wypełniony upiorami, zjawami i kratami, którzy wykonają prawie każde polecenie swego pana, jednak cena za ich usługi jest wysoka. Jest nią dusza. Niektórym udaje się oszukać diabła i kupują ożywienie krata za sok porzeczkowy, ale nie każdy ma takie szczęście. Pełna czarnego humoru i grozy powieść pokazuje, że chęć, by mieć więcej, jest niszczącą siła, zupełnie nie do powstrzymania.
Jestem wrażliwa, a moja bujna wyobraźnia szybko wizualizowała wszystkie okropności przestawione w książce, mimo że starałam się je omijać czytając. Sięgając po tę pozycję trzeba być przygotowanym na swoistą makabreskę. Ale Listopadowe porzeczki to przede wszystkim pokazanie próby porządkowania świata przez mieszkańców wsi i dworu. Z zainteresowaniem czytałam teorie, skąd biorą się choroby i zarazy.
"Człowiek idzie do lasu, słyszy, że go wołają, i odpowiada: "Tu jestem!" (...) Nigdy nie wolno odpowiadać na takie wołanie, w ten właśnie sposób zarazy łapią ludzi w swoje sieci."
A kiedy okazuje się, że zaraza zbliża się do wsi, jednoczą siły.
"Nie, przed zaraza nie można uciec. Ona zawsze cię dogoni. Raczej zostaniemy i spróbujemy ją jakoś przechytrzyć."
We wsi jest też miłość i wolność, które każą młodej dziewczynie zmieniać się w wilczycę i latać po polach, a kiedy spotyka ukochanego, leżeć w śniegu, powstrzymując żądzę, by się na niego nie rzucić i poczuć bliskość jego ciała. Klimat jest niesamowity, ale nie do końca mój. Dużo lęków obudziła we mnie ta książka, a obrazy, które powstały w moim umyśle, wywołane opisanymi potwornościami, już tam zostaną. Zostawiła mnie z dość pesymistyczną wizją świata, w którym głupi ludzie dostają wszystko, czego pragną, a to i tak nie jest w stanie ich nasycić. Zwierciadło Kivirähk ustawił bardzo krzywo, ale niestety rozpoznaję w nim krajobrazy rzeczywistości.
Mocna, mroczna, zupełnie inna literatura niż ta, po którą sięgam, trudna dla wrażliwców, ale z pewnością warta uwagi, szczególnie ze względu na możliwość poznania estońskiego folkloru .