Sezon letni w pełni, dlatego czytam i wyszukuję typowo wakacyjne książki, które jak wiadomo krążą wokół wakacyjnej miłości. Myślę, że Annabel Monaghan napisała właśnie taką książkę, którą możecie czytać w letnie wieczory przy lampce wina lub na plaży wygrzewając się w słońcu. Każde miejsce jest dobre, żeby poznać historię przedstawioną w Latem o tej samej porze.
Sam bardzo sporadycznie odwiedza swój dom rodzinny. Związane są z nim bowiem wspomnienia o pierwszej miłości, która zakończyła się dla dziewczyny złamanym sercem. Tym razem jednak jest inaczej, ponieważ powraca tam z obecnym narzeczonym. Dzieli ich wszystko, ona jest duszą artystyczną, która lubi zaszaleć. On jest poukładany i każdy dzień ma z góry zaplanowany. Jednak Sam czuje się bezpiecznie w takim układzie. Młodzi zaczynają planować ślub, jednak po powrocie, dziewczyna słyszy z domku na drzewie znajome dźwięki gitary. Okazuje się, że w mieście pojawił się również Wyatt – dawna miłość i może jeszcze obecna? Upłynęło mnóstwo czasu, obydwoje bardzo się zmienili, jednak jest jeszcze pewne niedopowiedzenie, które między nimi wisi jak w najgorszym koszmarze.
Nie spodziewajcie się niesamowitej historii z wieloma zwrotami akcji. To wakacyjny romans, który ma Was odstresować i przenieść do domku na plażę, do lata i tej jedynej miłości. Tego oczekiwałam od tej książki i to właśnie od autorki otrzymałam. Nie jestem zawiedziona, a wręcz przeciwnie. Bardzo mi się ta historia spodobała i bardzo polubiłam głównych bohaterów. Są bardzo w moim książkowym stylu. Zwłaszcza Wyatt, który może jest trochę nieokrzesany, ale z pewnością zasługuje na miano książkowego podrywacza.