Nietypowa książka kucharska Kuchenny kredens. Polska kuchnia przedwojenna napisana przez autorkę bloga o tym samym tytule – Monikę Śmigielską wita nas twardą okładką! To miłe zaskoczenie. W końcu książka z przepisami, która nie zniszczy się tak łatwo w kuchennych warunkach. Brawo!
Nie rozumiem trendu na umieszczanie własnego wizerunku na okładkach książek kucharskich, jednak nie wpływa to zupełnie na ich treść, więc nie traktowałabym tego w kategoriach wady. Aczkolwiek bardziej wolałabym na okładce piękne jedzenie, niż piękną twarz autorki. W końcu to książka o jedzeniu.
Same przepisy są kapitalne. Stare, zapomniane, a takie pyszne. Niektóre tytuły brzmią co najmniej dziwnie. Na przykład „Perduty w śmietanie”, „Legumina krakowska”, czy „Makagigi”. Co to u licha jest? Otóż zapytajcie babcię. Moja wiedziała. Zamyśliła się nawet tęsknie opowiadając o smaku dawnych przysmaków. Każdy przepis opatrzony jest pięknym, klimatycznym zdjęciem. Patrząc na dania czujemy się jak w słynnej kawiarni „U aktorek” lub restauracji „Adria”. Autorka zadbała o odpowiednie nakrycia stołów i naczynia rodem z tamtych lat. Do każdego przepisu mamy doskonale napisany wstęp, który zapozna czytelnika z historią potrawy, którą chce przygotować.
Początek książki to 50 stron „porad sprzed lat”. Ciekawe porównanie do czasów współczesnych. O ile przydatną i interesującą rzecz stanowią treści o częściach zwierząt hodowlanych przeznaczonych do spożycia, nakrywaniu stołu, składaniu serwetek, czy terminach zbiorów warzyw i owoców, o tyle spis 55 przedmiotów kuchennych, które autorka posiada w swojej współczesnej kuchni, wraz z ich obszernym opisem uważam za zbędne. Szczególnie jeśli rozdział ten tytułuje się ”Niezbędnik domowy, czyli co w kuchni mieć trzeba, a co ją tylko zagraci”. Nie posiadam znacznej części z tej obowiązkowej pięćdziesiątki piątki i nie uważam, żeby mi czegoś brakowało. W tej pierwszej części, jak i we wstępach do rozdziałów bardzo miło patrzy się na stare, czarno-białe fotografie. Przypomina nam to, że przepisy są realnie przeniesione z dawnych lat. Takie fotografie śmiało mogłyby zastąpić kolorowe zdjęcia autorki zamieszczone przed każdym rozdziałem.
Całą książkę jednak polecam. Myślę, że mogłaby stanowić miły prezent dla starszych kucharek, naszych babć i cioć.