Niektórzy autorzy tworzą historię na pozór zamkniętą w jednym tomie, by po latach zaskoczyć czytelników kontynuacją z nowym motywem i bohaterami, ale w tym samym wykreowanym świecie. I o ile drugi tom można zaakceptować, jeśli finalnie historia nam się spodobała, to co można pomyśleć o pojawieniu się trzeciego, kończącego całą serię, kiedy nawet nie przypuszczało się, że mamy do czynienia z historią wieloczęściową. Najważniejsze pytanie brzmi: czy autor odgrzewa ten sam kotlet po raz kolejny, czy zaskoczy czymś nowym? Właśnie takie myśli towarzyszyły mi podczas czytania Ktoś z nas powrócił Karen M. McManus.
Bayview oraz jego mieszkańcy nie mieli w ostatnim czasie lekko, a tajemnice nie były bezpieczne. Wszystko zapoczątkowała śmierć Simona, autora plotkarskiej aplikacji, który chciał wrobić w swoją śmierć szkolnych kolegów: Bronwyn, Addy, Nate’a i Coopera. Rok później pojawiła się gra "Prawda czy Wyzwanie", z powodu której zginął kolejny uczeń i w ostatniej chwili nie doszło do wybuchu bomby. Echo ostatnich wydarzeń nadal odbija się na życiu bohaterów, a obawy powracają, gdy pojawia się tajemniczy billboard, natomiast wspólnik Simona – Jake Riordan – ma szansę na przedwczesne zwolnienie z więzienia. Ekipa z Bayview nie wie, czy to powrót starego koszmaru, czy nowa gra…
Nie przypuszczałam, że ponownie zawitamy do Bayview, miasteczka, w którym żadne sekrety nie są bezpieczne i każdy ma coś do ukrycia. Upływ czasu sprawił, że fabuła poprzednich części zatarła się w mojej pamięci, podobnie jak kreacja niektórych postaci i poszczególne detale oraz wątki. Motyw jest jednak ten sam – tajemnice oraz zemsta.