Francja znalazła się w poważnym politycznym kryzysie. Po dymisji premiera liderzy partyjni nie są w stanie wyłonić nowego rządu. Wreszcie frakcja monarchistów wychodzi z propozycją, iż oto nadszedł czas, by przywrócić stary porządek i powierzyć władzę w ręce króla. Uczucie konsternacji wśród polityków szybko mija, a po dokonaniu bilansu potencjalnych strat i zysków, nawet komuniści uznają, że to doskonały pomysł. Na nowego monarchę zostaje wytypowany Pepin Heristal – potomek samego Karola Wielkiego (co prawda z linii pochodzącej z nieprawego łoża, ale kto by się przejmował szczegółami). To nic, że Pepin ani myśli porzucać swoich drobnych pasji – takich jak wpatrywanie się w niebo przez teleskop – na rzecz królewskiej korony. Gdy Ojczyzna wzywa, trzeba czym prędzej pospieszyć jej na ratunek! Wkrótce jednak Pepin przekona się, że rządzenia w odpowiedzialny sposób i naprawiania kraju nikt od niego nie oczekuje. Wręcz przeciwnie, im król więcej robi, tym widmo rewolucji zdaje się przybliżać szybciej…
„Krótkie panowanie Pepina IV” to bardzo inteligentna satyra. Steinbeck nie szarżuje w niej, a prezentowanemu przez niego humorowi daleko do efekciarskiego popisywania się przed czytelnikiem. Nie jest to też ten rodzaj satyry opartej o ekstremalne, groteskowe wręcz przejaskrawienia. Wiele spostrzeżeń Steinbecka jest bardzo celnych, choć niestety oryginalnością przy tym nie grzeszących. Mamy tu przede wszystkim klasyczne utyskiwanie na polityków i ich krótkowzroczność, skupienie na realizowaniu własnych interesów pod pozorem troski o kraj, a także inne liczne przywary. Obrywa się też zwykłym obywatelom: podatnych na manipulacje, zupełnie niezainteresowanych polityką, z wyjątkiem sytuacji, gdy trzeba na władzy się wyżyć. Wtedy obojętność mija, a lud garnie się do przeprowadzenia publicznego linczu. Swoją drogą jestem zaskoczony, że „Krótkie panowanie…” nie jest polecane przez przedstawicieli jednej z głównych polskich partii politycznych jako lektura obowiązkowa dla każdego Polaka. Otóż jedna z głoszonych w powieści tez brzmi mniej więcej tak, że im w jakimś kraju dzieje się lepiej, tym bardziej mieszkającym tam ludziom wydaje się, iż sprawy idą w fatalnym kierunku. Brzmi znajomo, prawda? Cóż, gdyby jednak postanowiono skorzystać z tego pomysłu, proszę pamiętać, że to ja pierwszy na niego wpadłem (fakturę prześlę pocztą)!
Pisząc „Krótkie panowanie Pepina IV” Steinbeck był bez wątpienia w dobrej formie, choć do grona swoich najlepszych dzieł zaliczyć tej krótkiej powieście z całą pewnością nie mógł. „Krótkie panowanie…” to rzecz sympatyczna, po której jednak czytelnik nie powinien spodziewać się Bóg wie jakich mistycznych przeżyć. Mimo to warto, zwłaszcza przez wzgląd na przystępną cenę, inteligentny humor i fakt, iż „niezły Steinbeck” to nadal poziom nie do osiągnięcia przez setki tysięcy innych pisarzy.
Michał Smyk