Kel Kade – mieszkająca w Teksasie doktor nauk geochemicznych, kontraktowa wykładowczyni, która hobbystyczne pisanie zamieniła na kreowanie światów na pełen etat. Tak oto powstała pierwsza część Kronik Mroku – Powiernik Mieczy.
Twierdza bez nazwy, o której nie wie prawie nikt, gdzieś na północnych rubieżach królestwa Ashai. To tam od niemowlęcia wychowywany przez swoich Mistrzów Rezkin, pobierał nauki między innymi: uzdrowicielstwa, tworzenia trucizn, kupiectwa, etyki oraz władania orężem. Wszystko po to, aby mógł spokojnie wejść w każdą rolę, jakiej będzie potrzebował. Całe jego życie podporządkowane jest Zasadom i Umiejętnościom, które mu wpajano.
Teraz wszyscy, poza jednym z nauczycieli, nie żyją. Rezkin rusza jego tropem w nieznany mu świat... Przede wszystkim musi się dowiedzieć czegoś o sobie: kim jest i jaki jest teraz jego cel, oraz czego nie zdążył przed śmiercią przekazać mu Mistrz Peider. W świecie zewnętrznym Rezkin zderza się z rzeczywistością. Ludzie nie przestrzegają Zasad, nie posiadają Umiejętności, szokuje go fakt, że udaje im się bez nich tak długo przeżyć. W trakcie wędrówki napotyka przyjaciół, których chroni. Jest piekielnie honorowy, waleczny i do bólu logiczny, dla napotkanych na drodze wrogów jest śmiertelnym niebezpieczeństwem. Zewnętrzna rzeczywistość jest trudna do zrozumienia dla naszego bohatera, a on sam jest w nieznanym mu świecie osobliwością.
Książka jest wprowadzeniem do cyklu. Długim, ale za to solidnym. Sporo w nim dynamicznych i szczegółowych opisów walk oraz intrygujących sposobów skradania się czy włamań. W tle mamy dodatkowo zawiązującą się intrygę pałacową, zdradę, niespełnioną miłość oraz wspomnianą przez jednego z bohaterów tajemniczą postać, która jest tak samo przerażająca jak Rezkin i może stanowić dla niego przeciwwagę.
Sama postać głównego bohatera może się wydawać zbyt potężna dla otaczającej ją rzeczywistości.
„Sposób, w jaki wojownik się poruszał, w jaki mówił, jego głębokie kieszenie wypełnione nieprzebranymi zgoła zasobami monet, twierdzenie o masowych mordach wykraczających poza możliwości dowolnego człowieka, a już zwłaszcza tak młodego… wszystko to prowadziło do jednego wniosku. Kruk był demonem.”
Zadzierzgnięte w książce wątki pozwalają mi spokojnie czekać na kolejne części z myślą, że na pewno będzie warto