Najpierw obejrzałam serial, cóż nie mogłam się powstrzymać — był świetny. Oglądając, myślałam o tym, jak rewelacyjna musi być książka. I taką się okazała.
Królowa Charlotta Julii Quinn to nie tylko uroczy i zabawny romans historyczny, ale powieść, która porusza wiele ważnych spraw, takich jak dyskryminacja czy wykluczenie społeczne. I choć osiemnastowieczna czarnoskóra arystokracja Wielkiej Brytanii ma z prawdą historyczną niewiele wspólnego, to podjęte przez pisarkę problemy są jak najbardziej realne i istniejące do dzisiejszego dnia. Siłę, mądrość i rolę kobiet w ówczesnym społeczeństwie doskonale odzwierciedlają czołowe bohaterki, Charlotta uosabia wychodzącą z kokonu skostniałą monarchię, a Lady Danbury cechuje spryt, przebiegłość i ambicja.
Autorka udowadnia, że prawdziwa miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody: chorobę, szaleństwo, z góry narzucone zasady. I że naprawdę szczęśliwy jest ten, kto kochał choć przez chwilę, a nie ten, któremu nigdy niedane było zaznać smaku miłości. Korona to brzemię, którego nie jest w stanie znieść wrażliwość Jerzego, Charlotta musi więc być silna za nich oboje i taka właśnie się okazuje: nieustraszona, mądra i nade wszystko kochająca swego małżonka.
Piękna, poruszająca, wartościowa powieść.