Do niedawna marzyłem o tym, żeby zostać korpo-szczurem. Poważnie. Tak, wiem, jak bardzo jest przerąbane w korporacji. Problem w tym, że w dzisiejszych czasach zwykły zjadacz chleba idzie na poniewierkę albo do molocha biurowego, albo handlowego. Z dwójki złego wolę już płakać w szklanym biurowcu, niż centrum handlowym, gdzie prócz przełożonych, musiałbym radzić sobie jeszcze z pogardą jaką wobec mnie żywiliby klienci. Zresztą już sam fakt, iż myśląc o przyszłości biorę pod rozwagę wyłącznie dwie wyżej wymienione opcje zawodowe, powinien napawać smutkiem.
To właśnie dla takich ludzi jak ja - wierzących, iż nadają się wyłącznie by użyźniać nimi glebę - tworzy Maciej "Zuch" Mazurek, autor dość znanej serii rysunkowej "Opowieści grafików". Popularny bloger od kilku już lat przekonuje Polskę i Polaków, jaką nieprawdopodobną męczarnią jest codzienne zmaganie z absurdami zrodzonymi na łonie wielkich korporacji. Pracy w molochu jednak nie sposób rzucić, bo jak wygląda alternatywa? Bieganie w znoszonych tenisówkach po gigantycznej hali jednego ze znanych sklepów internetowych? Podawanie frytek? Sortowanie ziaren?
Skoro bestii nie da się pokonać, należy przynajmniej udawać, że łzy spływające po policzkach nie wynikają ze smutku, lecz śmiechu. Czy "Król biurowej klasy średniej" - a więc próba przeniesienia twórczości "Zucha" na papier - potrafi dać czytelnikowi te kilka godzin oddechu i dobrej zabawy?
Do rysunków pana Mazurka nie mam zastrzeżeń. Może nie jest to jeszcze poziom Scotta Adamsa i jego "Dilberta", ale i tak prawie każdy polski pracownik w mig załapie proponowany przez "Zucha" humor. Gorzej wypadają wpisy z bloga, choć to chyba kwestia gustu. Po prostu uważam, iż język i forma stosowane w blogowych postach nie powinny być przenoszone na kartki książki. Co innego raz na tydzień przeczytać taki wpis na ekranie monitora, a co innego mieć przed sobą pozycję złożoną głównie z takich krótkich notatek. Nie, to jednak nie dla mnie.
Nie jestem przekonany, czy za taką cenę warto sięgnąć po "Króla...". Prawie 40 zł. za nieco ponad 200 stron rysunków i pisanego obrzydliwie wielką czcionką tekstu, to jednak przesada... Żeby chociaż jeszcze okładka była twarda, papier lepszej jakości, ale tak...
To może inaczej: gorąco zachęcam do zapoznania z twórczością pana Macieja Mazurka za pośrednictwem jego strony internetowej. Jednak samego "Króla biurowej klasy średniej" można sobie odpuścić. Chyba, że wśród was znajdują się masochiści, którzy prócz dostawania batów w pracy, chcą jeszcze płacić za czytanie o tym, jakie życie szeregowego korpo-szczura jest smutne.
Kimże ja jestem, by oceniać, co też podnieca innych?
Michał Smyk