Pozycja tak niecodzienna, że aż trudna do zrecenzowania. Mnóstwo wiedzy, nazw, liczb i opisów, przełożonych na język tak prosty, że z łatwością zrozumie go kompletny laik. Już na ósmej stronie autor przypomniał mi ile wynosi attometr! Forma opisowa poprzecinana jest fragmentami dialogów, rysunkami, ciekawostkami, symulacjami, propozycjami eksperymentów i zdjęciami zapierającymi dech. Mimo że fizyka wcale nie była mi obca, to z większości tych rzeczy w ogóle nie zdawałam sobie sprawy – często wręcz miałam zbyt małą wiedzę, by w ogóle sformułować pytanie.
Podróż rozpoczynamy „od ogółu do szczegółu”, a więc – od wiadomości na temat Wszechświata. Czy będąc skończonym – ma granice? Jaki proces odpowiada za to, że gwiazdy świecą? Czy da się wykonać zdjęcie kosmosu… sprzed 11 mld lat? Następnie fokusujemy się na galaktykach. Co sprawia, że mają taki, a nie inny kształt? Dowiesz się, jeśli wykonasz eksperyment… jedząc niedzielny rosół! Rozdział o planetach powie m.in. o tym, że najcieplejszą planetą naszego układy słonecznego wcale nie jest Merkury, ale Wenus. Ile milionów stopni osiągają tokamaki i czy wiedziałeś, że… są na Ziemi? Skoro już doszliśmy do rozdziału o Ziemi: czy wiedziałeś, że Morze Śródziemne powstawało nie przez miliony lat, a przez kilka miesięcy? I że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat, w okolicy Etiopii, w taki sam sposób powstanie zupełnie nowe morze? Czy wiedziałeś, że najgłębsze rowy są głębsze, niż wysokie są najwyższe góry? I co mają wspólnego skały Bosforu, Morze Czarne i… biblijny potop?
Rozdziału o życiu nawet nie podsumuję, bo to… kompletny kosmos!