Lektura cudzej korespondencji to specyficzne zajęcie. Niektórzy czerpią przyjemność z zaglądania w życie obcych osób, dla innych to doskonała okazja do lepszego poznania danego okresu w historii. Są też tacy, którzy z takiego dialogu łowią nazwiska, książki i zdarzenia, którym warto przyjrzeć się bliżej. Powodów, by czytać listy, jest więc wiele, choć oczywiście nie każda tego typu pozycja jest wartościowa.
Korespondencja między Albertem Camusem a Nicolą Chiaromontem, pisana w latach 1944–1959, z całą pewnością dostarcza wiele materiału do przemyśleń.
Alberta Camusa nie trzeba nikomu przedstawiać, natomiast Nicola Chiaromonte w Polsce jest osobą raczej nieznaną. Ten włoski intelektualista był prawdziwym obywatelem świata. Niezwykle aktywny na polu publicystki, literatury czy teatru, Chiaromonte był bez reszty oddany życiu publicznemu. I choć nazwisko wielkiego Alberta Camusa przyciąga znacznie większą uwagę, to Włoch jest zdecydowanie aktywniejszym korespondentem. Chiaromonte nie tylko częściej pisał do przyjaciela, ale przede wszystkim jego listy są dłuższe i zawierają więcej ciekawych spostrzeżeń.
Korespondencja między Camusem a Chiaromontem to przede wszystkim dialog dwóch wybitnych intelektualistów, szczerze zaniepokojonych otaczających ich światem. Zarówno Włoch, jak i Francuz, martwią się tym, w jaką stronę zmierza po wojnie Europa; ale i za wielką wodą, w Ameryce, nie jest wcale lepiej – miałka kultura i kult praktycznego myślenia wypierają abstrakcyjne rozważania i intelektualny wysiłek.
Tym, co jeszcze łączyło obu mężczyzn, było kosmopolityczne i humanistyczne myślenie. To nie państwa czy narody, a ludzie stanowili dla nich największą wartość; m.in. stąd usilne starania Camusa i Chiaromontego, by stworzyć ponadnarodową organizację, omijającą polityków i biurokratów. Zwłaszcza Chiaromonte jawi się jako marzyciel, śniący o utopii, w której najpiękniejsze jest właśnie to, czego nie da się zrealizować.
Z czasem ta dwójka zaczęła ufać sobie coraz bardziej i w ich listach pojawiają się bardziej osobiste tematy. Noblistę męczy sprzeczność między publicznym, a prywatnym wizerunkiem. Z jednej strony Camus uchodził za sprawiedliwego i niezłomnego, z drugiej zaś musiał zmagać się z własnymi słabościami i problemami rodzinnymi. Utrzymywanie w takiej sytuacji pozy moralnego wzoru przychodziło Francuzowi z trudem.
Korespondencja 1944–1959 pełna jest ciekawych spostrzeżeń czy tropów, które warto podjąć samemu. Oczywiście nie jest to książka dla każdego, jednak czytelnik o humanistycznym zacięciu powinien dać jej szansę.