Autorka, znana z takich książek jak Nie ufam już nikomu, Substancja czy Psychopata oferuje nową powieść, w której wodzi na pokuszenie fanów thrillerów medycznych. Nie można odmówić jej ciekawego pomysłu na przedstawione historie, jak i dreszczyku emocji, wiążącego się z zagłębianiem w losy poszczególnych bohaterek.
Zespół Downa, zespół Edwardsa i szereg innych chorób genetycznych, które w założeniu nie mają schematu postępowania, by doprowadzić do wyleczenia. Nieuleczalne choroby, w wyniku zaburzeń zapisu genowego, nie są niczym strasznym dla zespołu medyków z północno-wschodniej Polski. To właśnie w tamtym ośrodku udało się, jeszcze w życiu płodowym, pomóc Gai – głównej bohaterce Kliniki oraz wielu innym dzieciom, które w zwyczajnych okolicznościach byłyby skazane na szybką śmierć, czy życie w cieniu niepełnosprawności. Modyfikacje w zapisie genowym mogą być nadzieją, ale i przekleństwem, o czym przekonuje się dziewczyna, gdy wokół niej zaciska się pętla o nieustalonej przyczynie.
Tematyka medyczna, szczególnie nosząca etykietkę thrillera medycznego, jest tym, co w realiach polskich jest dość rzadkie, a jednak bardzo lubiane przez czytelników, szczególnie tych, którzy parają się pracą w ochronie zdrowia. I tutaj pojawia się problem, bo o ile czytelnik niemający nic wspólnego z ochroną zdrowia, poza punktem widzenia pacjenta, nie zauważy nic szczególnego, prócz świetnie skonstruowanej historii, o tyle czytelnik, będący z organizacją ochrony zdrowia za pan brat, zauważy mnóstwo nieścisłości i oderwanych od realiów manewrów medycznych, które w codziennej pracy medyka wyglądają zdecydowanie inaczej. Czarę goryczy przelewa pozostawiona w wenflonie igła (to już nie pierwszy przypadek i nie pierwszy autor, który nie robi właściwego rozeznania w podstawowych, zastosowanych w fabule artykułach medycznych, idąc nieprawdziwymi schematami), zastosowane pojęcia, których obecnie się nie używa jak chociażby "służba zdrowia", plastikowy cewnik (w rzeczywistości mamy do czynienia z cewnikami o składzie silikonu czy gumy), który jest ciężko usunąć samemu pacjentowi, czy lek nasenny podawany w kroplówce, którego także w polskich realiach się nie podaje, posługując się po prostu bolusem, by uzyskać szybki efekt.
Tego typu nieścisłości jest więcej, a jednak wielu odbiorców thrillerów medycznych, czy książek o tematyce medycznej to właśnie medycy, którzy z łatwością wyłapią mankamenty dotyczące ich pracy w efekcie na tor boczny odkładając dobrą fabułę, której autorce odmówić nie można. Zatem więcej researchu w tematach medycznych, mnóstwa ciekawych, dopieszczonych pomysłów i będzie idealnie.