Naczelny anatom polskiej sceny kryminalnej powraca. „Kliner” to najnowsza powieść Adama Dzierżka, która standardowo już, ukazuje się pod szyldem wydawnictwa Initium. Młody autor, któremu udało już się wyrobić sobie markę, tym razem częściowo odchodzi od tego, do czego nas przyzwyczaił. Czy „Kliner” to nowy rozdział w jego twórczości?
On po prostu sprząta. Pracuje nocami. Czasami zdarza się, że trafiają mu się dodatkowe zlecenia. Lepiej płatne. Wymagające dyskrecji i uważności. Sprząta „wypadki”, jakie przytrafiają się zamożnym mężczyznom. Czasami, podczas erotycznych zabaw, gdy fantazja ponosi, bywa tak, że robi się bardzo brudno. Kliner jest fachowcem. Wykonuje swoją robotę, odbiera należność i wraca do domu. Często zmienia mieszkania, nie nawiązuje znajomości. I zawsze po sobie sprząta. Wszystko zmienia się, gdy poznaje swoją sąsiadkę. Młodą kobietę, którą życie brutalnie doświadczyło. Chce jej pomóc, mimo że nie powinien. Angażuje się, choć wie, że w tej grze nie ma wygranych. Czy można odmienić los, który z góry wydaje się przesądzony? Czy wszystko w życiu da się posprzątać?
Czekałam na te książkę, ponieważ Adam Dzierżek to człowiek, który od początku do końca ma pomysł na swoje pisanie. Potrafi przedstawiać ważne problemy w bardzo mrocznej, strasznej wręcz stylistyce. I mimo tego, że para się szeroko pojętym kryminałem, gdzie mamy czasem poczucie, że przecież to wszystko już było, widoczny jest u niego mocny rys indywidualności. Robi na mnie wrażenie to, że ktoś, kto jest młody, umie tworzyć w sposób kompletny. Jego powieści, od pierwszej do ostatniej strony, są skrzętnie przemyślane. A dodatkowo posiada naprawdę ogromną wyobraźnię i w tym, co robi jest autentyczny.
„Kliner” nieco odbiega od poprzednich pozycji autora. Do brutalności zdążył nas już przyzwyczaić, ale to, co serwuje w tej powieści to swoista makabra. Warto mieć to na uwadze przed sięgnięciem po tę książkę, dlatego, że zamieszczone w niej opisy nie dla każdego będą przyswajalne. Nie mam nic przeciwko przemocy i brutalnym scenom w literaturze, o ile dana powieść niesie ze sobą jakieś przesłanie i nie stanowi jedynie zlepku kontrowersyjnych aktów. Na tej linii Dzierżek nie zawodzi. „Kliner” to powieść z gatunku tych, gdzie nie bierze się jeńców, ale jest to także bardzo złożona opowieść o samotności i to chyba najbardziej jest tu uderzające. Adam Dzierżek snuje opowieść o mężczyźnie, który wykonuje pracę wątpliwą moralnie. Zasadniczo nie ma on głębszych refleksji na temat tego, czym się zajmuje. Rozterki przychodzą z czasem. Tajemniczy osobnik, którego imienia nie poznajemy, przemyka jak cień w gąszczu ludzkich żywotów. Poprzez to, co robi, odbieramy go jako lekko nierealnego. W społeczeństwie, w którym funkcjonujemy, w świecie jaki znamy, nie ma dla niego miejsca. On zachwiewa naszą strukturą wszechświata. Nie godzimy się na jego byt. Dzierżek przedstawia nam bohatera, który nie mieści się w znanych nam konwencjach. Jest nikim, a jednocześnie kimś. Porusza się niczym duch, ale pozostaje boleśnie namacalny. Nie jest to ktoś z kim chcielibyśmy wypić piwo. Tkwi w nas jak zadra. Za tę postać, za jej złożoność i skomplikowany portret należą się autorowi wielkie słowa uznania. Kliner jest kimś, kogo nigdy nie zapomnimy, chociaż bardzo byśmy chcieli...
Pojawia się tam, gdzie jest brudno. Zanurza się we krwi, wydzielinach, strzępach ciał. Kuje swój mały los nie znając innego życia. Bagaż przeszłości ciąży na jego barkach każdego dnia. To postać, którą jedni odbiorą jako gorszącą, niesmaczną, a inny dostrzegą w Klinerze swój portret. Ta powieść to mroczny poemat o samotności. Takiej najbardziej dokuczliwej, gdy jesteśmy samotni nie tylko w tłumie ludzi, ale nade wszystko sami ze sobą. Samotności, która jest rozdzierająco bolesna. Bardzo dobrze poprowadzona narracja, złożona osobowość bohatera i krwawe, pełne brutalnych szczegółów opisy sprawiają, że to książka, która nie jest może łatwa w odbiorze, ale daje poczucie spełnienia czytelnikowi. Warto zajrzeć głębiej, tam gdzie nawet najdokładniejszy kliner nie zapuści swego czujnego oka, by przekonać się, że Adam Dzierżek, to pisarz, który ma nam sporo do powiedzenia. Rzeczywistość, którą kreśli na kartach swych powieści jest dołująca, przepełniona żalem, frustracją, niesprawiedliwością, a dzięki temu tak bardzo prawdziwa. Autor nie stosuje taryfy ulgowej. Jego bohaterów dotykają wszelkie możliwe podłości, a mimo tego, oni wciąż, niczym ryby wyrzucone na brzeg, rozpaczliwie pragną zaczerpnąć tchu. By dalej wieść życie, które często życia wcale nie przypomina. Powieść bardzo melancholijna i smutna, pełna ludzkiej podłości, miejscami wstrząsająca. Jeżeli opisy brutalnych mordów nie są dla was akceptowalne, to nie będzie to książka, którą powinniście przeczytać. Sceny zbrodni są naprawdę bardzo mocne i czuję się w obowiązku to podkreślić kolejny raz, ponieważ nie dla każdego taka stylistyka jest do przyjęcia. Jeżeli jednak nie macie większego problemu z literacką przemocą, której granice estetyki dawno już runęły, to zachęcam, aby poznać historię Klinera. To książka, która stać się może bodźcem do zmian. Wspaniale napisana symfonia smutku.
„Kliner” daje czytelnikowi solidnego kopa, ale nie tylko w tylną część ciała. To historia, która zaciska się jak pętla na szyi. Dusi swoim emocjonalnym ciężarem. Nie jest to lektura, którą po zakończeniu odkłada się na półkę i udaje na miłą rodzinną kolację. To książka, która w nas krąży. Może wywołać rozmaite odczucia: obrzydzenie, strach, zwątpienie i zapewne znajdzie się liczne grono ludzi, którzy ocenią ją źle. Tymczasem to powieść, która jest wielowarstwowa i składa się z kilku struktur. Eksplorowanie tych warstw to wyzwanie, które zostaje nagrodzone. Być może nie przed wszystkim w życiu da się uciec i pewne zdarzenia są nieodłącznym następstwem innych. Być może czasem nie warto nawet się łudzić, że zły los da się ograć w karty Być może to, co przeżywamy każdego dnia jest nieuchronnym wyznacznikiem reszty naszego życia. Być może jednak warto jest dokładnie wokół siebie posprzątać. „Kliner” nie pozostawia obojętnym. Jeżeli zdecydujecie się sięgnąć po tę powieść, to pewnym jest, że trudno będzie wam później znaleźć lekturę dorównującą jej natężeniem rozpaczy. Ci , którzy nie boją się wyzwań będą ukontentowani.